Reżyser Agnieszka Holland na łamach „Kultury Liberalnej” krytykuje kościół i w ostrych słowach wypowiada się m.in. o arcybiskupie Marku Jędraszewskim.
– Jędraszewski to wyjątkowa kreatura. Ale to nie znaczy, że będzie skuteczny. Oni (władza – red.) grają już na klawiszach tak anachronicznych lęków, że następnym krokiem musiałby być otwarty faszyzm. Ale oni tego swoimi pulchnymi łapkami nie wykonają – mówi Holland, komentując współpracę kościoła z obecną władzą.
„Kościół Jezusa syna kobiety, nie syna Boga”
W rozmowie z Łukaszem Pawłowskim, reżyser opisuje kościół w Polsce jako instytucje, która opiera się na tradycji, a nie żywej wierze. – W Polsce siła Kościoła bierze się nie z przywracania sensu, ale kulturowego organizowania wspólnoty. Nie wynika ani z głębokiej wiary, ani z szacunku do biskupów – wszyscy wiedzą, że to bardzo często obleśne, głupie i zachłanne postacie – tłumaczy Holland.
Jak podkreśla dalej, ludzie chodzą do kościoła bo to daje im poczucie wspólnoty, którego nie mogą znaleźć nigdzie indziej (co nie jest jednak według Holland zjawiskiem pozytywnym). – I jest też pewną atrakcją. Polska prowincja nie ma innych instytucji, gdzie ludzie mogliby się zbierać od święta i być razem. Kościół jest jedyny. Dlatego polska prowincja tak bardzo się go trzyma. Nie ma niczego lepszego – mówi Holland.
Reżyser przyznaje dalej, że sama chciała założyć kościół. – Miałam nawet taki plan, tylko zabrakło mi wolnego czasu. Zakładanie kościoła jest bardzo pracochłonne – przyznaje Holland.
Dopytywana jaki kościół chciałaby założyć, twierdzi, że chrześcijański, ale byłby to „kościół Jezusa syna kobiety, nie syna Boga”. – I wróciłby całkowicie do korzeni – mówi dalej reżyser.
Czytaj też:
Żydowska organizacja doniosła na ojca Rydzyka. Kościół analizuje jego wypowiedzi
Czytaj też:
Prof. Kucharczyk: Pamiętajmy, że w Betlejem urodził się Bóg. Nie żaden reformator!