Przed halą rekreacyjno-sportową w Siemiatyczach, małym mieście powiatowym na Podlasiu, szereg czarnych aut. Z jednego z nich wysiadł przed chwilą prezydent. Wokół Andrzeja Dudy wianuszek funkcjonariuszy BOR, a bezpieczeństwa dodatkowo pilnują lokalni policjanci. Każdy mieszkaniec, który chce wziąć udział w spotkaniu, musi przed wejściem poddać się kontroli osobistej. W kampanii wyborczej kandydat na prezydenta Andrzej Duda jeździł dudabusem, a zamiast obstawy BOR miał młodzieżówkę, która stała krok za nim i krzyczała: „Andrzej Duda, to się uda”. Poza tymi zmianami, wynikającymi z pełnienia urzędu, niewiele się zmieniło. I wtedy, i dziś Andrzej Duda jest witany entuzjastycznie, ściska dłonie, robi selfie, słyszy brawa, gdy odnosi się do bezpośrednich problemów mieszkańców danego regionu.
(...)
Jednak jeśli Andrzej Duda chce budować silną pozycję (także wewnątrz własnego obozu), to nie może zgadzać się na wszystko i udawać, że nic go nie dotyczy. I to pytanie o jego ambicje polityczne. Czy myśli o tym, by stać się kiedyś liderem całej prawicy? Politycy, z którymi rozmawiamy o planach i przyszłości Andrzeja Dudy przekonują, że jego obecna powściągliwość (czy bezczynność, jak woli to nazywać opozycja) może być celowa i przemyślana. Kalkulacja prezydenta sprowadza się do tego, że musi mieć wsparcie partii w walce o drugą kadencję oraz poparcie twardego elektoratu PiS, który nie lubi i nie rozumie nawet lekkich podziałów w popieranym obozie. Dopiero podczas drugiej kadencji ma się pojawić większa aktywność i odrębność.
Cały artykuł dostępny jest w najnowszym numerze "Do Rzeczy"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.