– Kandydat jest dobry. Zresztą obaj panowie, którzy ubiegali się o zastąpienie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, zarówno Sikorski, jak i Trzaskowski, byli według mnie równorzędnymi kandydatami. Ja tylko ubolewam, że Warszawa będzie musiała mieć nowe wybory, a wcześniej komisarza. Oczywiście, jeżeli Trzaskowski wygra, w co wierzę, choć w ogólnopolskim głosowaniu może być trudniej niż w samej Warszawie – tłumaczy w rozmowie z Onetem Hanna Gronkiewicz-Waltz.
– Przyznaję, ja się martwię o Warszawę. Komisarz będzie mianowany przez premiera Morawieckiego, a więc pewnie z PiS. Obawiam się, że w Warszawie przez ten czas będzie przestój, bo taki komisarz nie będzie podejmował żadnych poważniejszych decyzji, np. w sprawie czy coś ma być kontynuowane, czy nie. To będzie sytuacja niepewności. Obawiam się też, że niektóre jego decyzje mogą być złe, bo nie wiemy na razie, kto zostanie tym komisarzem i jakie będzie miał doświadczenie – wskazuje poprzedniczka Rafała Trzaskowskiego.
Dalej uzasadnia swoje obawy: – Kiedy obejmowałam urząd po rządach komisarza, Warszawa była jakby osamotniona, rozłożona, inwestycje były wstrzymywane. Na przykład miesiącami się zastanawiali, gdzie ma być przystanek metra. To był zmarnowany rok dla Warszawy. Obawiam się też, że rządzący mogą chcieć wydłużać w nieskończoność ten czas, kiedy ich przedstawiciel będzie niejako rządzić Warszawą. Nie wiadomo też, jak będzie układała się współpraca z Radą Warszawy, bo ta przecież pozostanie w tym samym składzie.
Czytaj też:
Co z Warszawą, jeśli wygra Trzaskowski? Komisarza wskaże premierCzytaj też:
Skąd tak nerwowa reakcja Gronkiewicz-Waltz? "W szafach urzędniczych są trupy"