Ziemkiewicz: Krucjaty anstymaseczkowe są całkowicie niezrozumiałe

Ziemkiewicz: Krucjaty anstymaseczkowe są całkowicie niezrozumiałe

Dodano: 
Rafał A. Ziemkiewicz
Rafał A. Ziemkiewicz Źródło:PAP / Arek Markowicz
- Rząd jest pod presją opinii publicznej, która często zachowuje się jak histeryk. Nie rozumiem ludzi, którzy śmiertelnie obrażają się na rzeczywistość. Nie chcą nosić maseczek, bo przecież nie kaszlą. A już mówienie o tym, że zakrywanie nosa i ust to zakładanie kagańca na twarz obywatelom wydaje mi się kompletnie absurdalnym podejściem do obecnej sytuacji. Niektórzy twierdzą wręcz, że nakaz zakładania maseczki godzi w ich wolność i ją narusza, a to przecież faszyzm. Dziwne krucjaty anstymaseczkowe są w mojej opinii całkowicie niezrozumiałe - mówi portalowi DoRzeczy.pl publicysta "Do Rzeczy" Rafał Ziemkiewicz.

Część Polaków stosuje się do nakazu zakrywania nosa i usta. Druga część nadal pozostaje oporna prośbą ze strony lekarzy oraz ministra zdrowia. Dlaczego tak jest?

Przy okazji tego tematu warto zacytować pewną sentencję.

Jaką?

„Prawo pojawia się tam, gdzie znikają dobre obyczaje”. Przy okazji tematu dotyczącego maseczek mówimy o dobrych obyczajach, ale także o zdrowym rozsądku. Proszę pamiętać, że rząd jest pod presją opinii publicznej, która często zachowuje się jak histeryk. Nie rozumiem ludzi, którzy śmiertelnie obrażają się na rzeczywistość. Nie chcą nosić maseczek, bo przecież nie kaszlą. A już mówienie o tym, że zakrywanie nosa i ust to zakładanie kagańca na twarz obywatelom wydaje mi się kompletnie absurdalnym podejściem do obecnej sytuacji. Niektórzy twierdzą wręcz, że nakaz zakładania maseczki godzi w ich wolność i ją narusza, a to przecież faszyzm. Dziwne krucjaty anstymaseczkowe są w mojej opinii całkowicie niezrozumiałe. Przypominam mi się sytuacja sprzed lat, gdy Korwin-Mikke zagorzale bojkotował zasadność zapinania pasów bezpieczeństwa. Porównanie pasów do noszenia maseczek nie jest może całkowicie trafne, ale ukazuje, że mamy tu do czynienia z absurdem. O ile ktoś jeżdżący autem nie zapina pasów i szkodzi wyłącznie sobie, o tyle ludzie chodzący bez maseczek stwarzają ryzyko dla innych osób. Wojna o maseczki zaczyna przybierać dziwny kształt. To, że młoda osoba przechodzi koronawirusa bezobjawowo nie oznacza, że osoby, z którymi się styka także przejdą koronawirusa bezobjawowo. Proponuje, aby każdy z nas podszedł do tematu zdroworozsądkowo. Zacznijmy odczuwać odpowiedzialność za innych. Chodząc ulicami mijam innych. Być może któraś z omijanych osób może nie przejść wirusa w sposób tak łagodny jak ja.

A co z maseczkami w szkołach, których według szefa MEN Dariusza Piontkowskiego ma nie być? W placówkach edukacyjnych pracują nauczyciele w różnym wieku. Brak maseczek może być dla nich potencjalnym ryzykiem.

W moim przekonaniu dzieci w szkołach nie powinny nosić maseczek. To nie ma sensu. Jednak, gdy wychodzimy do sklepu, stykamy się z osobami, które są przypadkowe powinniśmy zasłonić sobie twarz. Odrobina materiału nałożona na nos i usta nikogo nie pozbawiła wolności. Najgorsze są sytuacje, gdy nie daj Bóg zwróci się uwagę delikwentowi, aby nałożył maskę. Wówczas dochodzi do karczemnych awantur. A tak być nie powinno. Jeśli nie chcemy drugiego lockdownu to musimy zachowywać się w sposób odpowiedzialny.

Pytanie, czy wysokie kary za brak maseczki w miejscu, w którym obowiązuje nakaz jej noszenia to trochę nie za dużo?

Rząd próbuje zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa. Oczywiście pewne restrykcje rodzą barejowskie absurdy. Jednak podkreślam raz jeszcze. Nikomu nic się nie stanie, jeśli w miejscu, w którym trzeba nałoży maseczkę. To żaden wysiłek.

Są osoby, które nie muszą nosić maseczki. Mowa o ludziach, którzy mają wskazania zdrowotne. Od września wspomniana grupa będzie mogła bez żadnych konsekwencji, nosząc przy sobie zaświadczenie od lekarza robić np. zakupy bez obowiązku zakrywania nosa i ust. Wcześniej nie było konkretnej regulacji w tej sprawie.

To trochę tak, jak w pewnym czasie osoba, która chciała nosić długie włosy musiała okazywać milicji zaświadczenie, że może.

Kilka dni temu doszło do profanacji figury Pana Jezusa na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Interweniowała policja, która zatrzymała osoby podejrzane ws. W internecie pojawił się wpis prof. Magdaleny Pecul-Kudelskiej, która broni całej akcji…

Zachowanie pani Pecul-Kudelskiej jest obrzydliwe. Pani profesor wydaje się, że pisząc w obronie wandali solidaryzuje się z nimi. Przepraszam, ale to tak idiotyczne, że ciężko to inaczej komentować. To, co się dzieje w tej sprawie pokazuje potworną nędzę intelektualną lewicy. Nie pierwszy zresztą raz. Osoby zatrzymane w tej sprawie wiedziały co czynią. Ponoszą konsekwencje swoich czynów. Znieważenie pomnika i stojącej obok niego świątyni to zniewaga. Inspiratorzy tej akcji muszą wiedzieć, że każda akcja budzi reakcję. W tym przypadku policji, która zachowała się adekwatnie do sytuacji. Podobnie było w okresie, gdy Polską zarządzała Platforma. To obrzydliwe, że niektórym wydaje się, iż figurę Chrystusa można profanować. Co gorsza, osoby zatrzymane w sprawie profanacji figury Chrystusa są traktowane jak bohaterowie, którzy są represjonowani i prześladowani przez państwo. Słowa pani profesor, do której raz jeszcze wrócę są nie na miejscu. Powtarzanie chamskiego gestu i mówienie, że nie chce się obrażać innych jest żałosne. Niektórzy ludzie zachowują się jak półmózgi. Autorytety moralne, które pracują na UW bronią bezmyślnego wandalizmu. Obserwujemy upadek oświecenia i upadek uniwersytetu, który miał być centrum nauki. Jak inne uniwersytety. Coś potwornego.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także