Awaria Czajki opóźniła realizację projektu „Nowej Solidarności” prezydenta Rafała Trzaskowskiego. To poważny problem dla prezydenta stolicy?
Prof. Antoni Dudek: Faktycznie awaria utrudniła i dalej utrudni realizację tego projektu, ale paradoksalnie być może lepiej dla Trzaskowskiego, że projekt ten na razie nie będzie realizowany.
Dlaczego?
Dla mnie ta cała "Nowa Solidarność" jest jakimś nowym nieporozumieniem. Z tego i tak nic by nie było. A tak projekt ma szansę trafić tam, gdzie jego miejsce – do lamusa niedobrych projektów politycznych. Dla mnie ten projekt nie wypaliłby i nie wypali.
Jednak Rafał Trzaskowski po dobrym wyniku w wyborach był typowany na lidera całej opozycji. Projekt "Nowej Solidarności" miał w tym przecież pomóc.
Nawet jeśli Trzaskowski ma pewną szansę, to źle się do tego zabrał. Nie powinien tego robić poprzez odgórny ruch społeczny. To przypomina tworzone kiedyś przez Platformę Obywatelską Kluby Obywatelskie. Tym, co Trzaskowski powinien zrobić, to zorganizować jesienią kongres opozycji, wszystkich na lewo od PiS, bo chyba ciężko byłoby rozmawiać z Konfederatami. Takie spotkanie, a potem cykl spotkań pomogłyby oswoić się liderom opozycji ze sobą. I uświadomić, że jednak przeciwnikiem dla opozycji jest PiS.
Tego nikt nie neguje.
Patrząc na działania opozycji, to owszem – PiS traktowany jest jako rytualny przeciwnik. Jednak odnieść można wrażenie, że dla SLD największym wrogiem jest PO, dla PO Hołownia, a wszyscy nie lubią Kosiniaka-Kamysza, który za bardzo się rozpychał a teraz poniósł klęskę. Tymczasem jak słusznie zauważył redaktor Mariusz Janicki w „Polityce”, ordynacja wyborcza sprawia, że by realnie stawić czoła PiS opozycja musi uzyskać przynajmniej 35 proc. poparcia. Rozproszona opozycja nie ma szans. Jakaś "Nowa Solidarność" to zawracanie głowy. Gdyby jednak Trzaskowski zorganizował takie spotkania, i doszło do budowania koalicji to Rafał Trzaskowski miałby szansę zostać liderem. On poszedł jednak w innym kierunku.
Logicznym – zagospodarowania 10 milionów wyborców z drugiej tury?
Ale to jest mityczny elektorat. Pamiętajmy, że tylko połowa to wyborcy, którzy głosowali na Trzaskowskiego wcześniej. Druga grupa to ludzie, którzy głosowali nie za prezydentem stolicy, a przeciwko Andrzejowi Dudzie. Sam znam ludzi, którzy głosowali z zaciśniętymi zębami na Trzaskowskiego, twierdzili, że to nie jest ich kandydat, ale głosowali bo wybory uznali za plebiscyt nad rządami PiS. Twierdzenie, że potrzebują jakiejś specjalnej oferty, jakiejś „Nowej Solidarności” jest po prostu fałszywą diagnozą.
Czyli Rafał Trzsaskowski stracił szansę na zostanie liderem opozycji?
Nie do końca. Oczywiście prezydent stolicy zaliczył wpadkę, ale dużo większą zaliczył przewodniczący platformy Obywatelskiej Borys Budka z podwyżkami dla posłów. Rafał Trzaskowski ma prawo nie znać się na konstrukcji wodno-kanalizacyjnej stolicy, ale Borys Budka jednak powinien znać się na elementarzu politycznym. Nie powinien tak łatwo dać się podejść Jarosławowi Kaczyńskiemu. To już nie podstawówka, ale przedszkole polityczne. Podejrzewam, że to będzie przewodniczącemu PO bardzo ciążyło. A więc w PO nie ma nikogo silniejszego od Trzaskowskiego. Poza PO jest nędza. Niewyraźny Hołownia, poobijana Lewica po klęsce Biedronia i jeszcze bardziej poobijany PSL. Na ich tle Trzaskowski jawi się naprawdę jako mocna postać. Ale do wyborów są jeszcze trzy lata. Wiele może się wydarzyć.
Czytaj też:
Awaria "Czajki" pokrzyżowała polityczne plany Trzaskowskiego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.