Dlaczego nie wezmę udziału w marszach feministek
Artykuł sponsorowany

Dlaczego nie wezmę udziału w marszach feministek

Dodano: 
Natalia Ostrowska
Natalia Ostrowska Źródło: Archiwum prywatne
Ruchy feministyczne od dawna nie mają nic wspólnego z realną pomocą kobietom, chyba że dotyczy ona dostępu do aborcji. Ich pomoc tym w prawdziwej potrzebie to mrzonka, a dopuszczenie do głosu kobiet uważających inaczej to fikcja.

Współczesny feminizm ma to do siebie, że jest jak program wyborczy niektórych partii- niby istnieje, ale nikt go nigdy nie widział. Co zrobić w takim przypadku? Partia posłuży się oczywiście znanym powiedzeniem: wszyscy byle nie oni! Co zaś robią feministki? Zaatakują wszystkich o odmiennych poglądach.

Współczesna feministka uaktywnia się przy procesach, które jej zdaniem zagrażają podstawowej wolności kobiet. Co według nich obecnie tłamsi kobietę? Temat zawsze grzejący czyli aborcja. Czasem wspomina się jeszcze o mniejszych zarobkach, ale dużo kobiet dawno już w biznesie prześcignęło mężczyzn więc ten temat nie jest tak nośny. Pamiętajmy, że ruchy o takim zasięgu, naprawdę mogą zrobić dużo dobrego. Weźmy np. istniejące w całym kraju ruchy kibicowskie. Oprócz zdania niektórych, że istnieją tylko po to, aby zakłócać mecze na stadionie, podsumujmy ich ostatnią działalność. Zbiórki na domy dziecka i hospicja, pomoc domom samotnej matki, pomoc kombatantom oraz seniorom. Czy panie feministki zrobiły chociaż 1/4 tego? Czy pomogły kobietom w potrzebie? Czy odwiedziły domy samotnych matek? Hospicja, w których kobiety umierają na raka? Czy nakarmiły samotnie siedzące w domu seniorki? Zamiast tego zorganizowały marsz szmat, czarny marsz, sprofanowały symbole narodowe pomalowały kościoły w obraźliwe hasła oraz wykorzystały kontrowersyjny znak błyskawicy.

Przejdźmy jednak do ostatniego orzeczenia TK w sprawie aborcji, które jest konsekwencją konstytucji z1997r. To wtedy, ówczesny prezydent z ramienia lewicowej partii SLD Aleksander Kwaśniewski podpisał Konstytucję RP dającą prawo do ochrony życia poczętego z wyjątkiem trzech zapisów. Tak, tę konstytucję, o którą tak zaciekle walczyły niektóre środowiska. W PRL (złotym czasie aborcjonistów- jak mawiają niektórzy), wg ustawy z 1956r. aborcji można było dokonywać w większości przypadków, a należały do nich min. wskazania lekarskie dotyczące zdrowia kobiety lub dziecka, zagrożenie życia kobiety ciężarnej, podejrzenie, że ciąża była wynikiem przestępstwa czy niewystarczające warunki bytowe i materialne przyszłej matki. Konstytucja z 1997r. zaostrzyła te przepisy. Kiedy aborcja była dostępna na życzenie? Miało to miejsce tylko raz w latach 1943-1945 w czasie okupacji hitlerowskiej. Dlaczego wtedy- na to już niech każdy odpowie sobie sam. Przynajmniej znak błyskawicy nie jest tu widocznie przypadkowy.

Feministyczne lobby twierdzi, że aborcja powinna być dozwolona w każdym przypadku i ogólnodostępna. W cieniu obecnej walki z decyzją TK, organizacja Aborcyjny Dream Team zebrała ponad milion złotych (a to tylko suma z jednej zbiórki!). Jak możemy przeczytać na ich stronie internetowej przede wszystkim na promowanie działań proaborcyjnych. Bo pamiętajmy, że jak nie wiadomo o co chodzi- chodzi o pieniądze. Jakie są główne postulaty owej organizacji? „Aborcja jest ok”, „zadzwoń – pomożemy. Idealnym podsumowaniem owych działań, było zdjęcie z dodatku Gazety Wyborczej „Wysokie obcasy” promujące trzy wesoło uśmiechnięte panie, na równie wesołym różowym tle, oczywiście w kolorowych koszulkach z napisem „aborcja jest ok”. Absolutnie nie chodzi tu o to, aby przekonywać kogoś do swoich racji, ale trzeba jasno powiedzieć, że robienie czegoś tak beztroskiego z tak poważnego tematu, który dla wielu kobiet jest dramatem jest niedopuszczalne.

Wiadomo, że zwolennicy aborcji i jej przeciwnicy na pewno do consensusu nie dojdą-ale kobiety wychodzące teraz na ulicę, czy naprawdę chcecie być utożsamiane z czymś takim? Czy definicja kobiety musi się opierać na jej podejściu do aborcji? Czy niszczenie mienia, kościołów, wrzeszczenie do wiernych „wyp…”. to jest ta retoryka którą chcecie potem przekazać Waszym córkom i synom? Czy za dwa miesiące usiądziecie do stołu i z czystym sumieniem odśpiewacie „Bóg się rodzi”? Czy podoba wam się widok kilkuletnich dziewczynek trzymających transparenty „won od mojej c…”? Matki, żony, partnerki, córki - czy nie rozumiecie, że taki obraz współczesnej kobiety szkodzi nie tylko wam, ale i innym? Nie musicie uczestniczyć w cyrku zrobionym przez kobiety, które kobiecość mają za nic.

Autor: Natalia Ostrowska

Źródło: Artykuł partnera
Czytaj także