Sprawę opisuje telewizja TVN24. Synów b. wicepremier przyłapano w miejscowości Suche niedaleko Poronina. Synowie Emilewicz, jak opisuje telewizja, mieli jeździć wraz z profesjonalnymi narciarzami, mimo że nie posiadają ważnej licencji sportowej. Nazwiska synów b. minister pojawiły elektronicznym PZN pojawiły się dopiero dwa dni po omawianej sytuacji.
Z artykułu wynika, że to sama Emilewicz wraz z mężem zawiozła synów na stok.
"Wszyscy trzej są wpisani na listę zawodników szkółki. Lista na co dzień leży na ladzie w znajdującym się przy stoku barku. Tak to tutaj działa: wchodzi się do barku, wymienia nazwisko z listy i wówczas można iść na stok" – informuje TVN24. Co więcej na dole wydruku ręcznie dopisano byłą wicepremier.
W przesłanym SMS-ie wicepremier podkreśla, że jej synowi od lat trenują narciarstwo i nie wie dlaczego nie ma ich na liście PZN.
Tymi doniesieniami jest oburzony wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski.
"Pycha kroczy przed upadkiem. Politycy nie są żadną specjalną kastą, która ma specjalne przywileje i której wolno więcej. Nie! Nie wolno!" – napisał polityk na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Lockdown aż do kwietnia? Wiceminister dementujeCzytaj też:
Janusz Kowalski o lokalnych mediach: Potrzebne ustawowe rozwiązania