Z historii wiemy, że podczas waśni domowych sytuacja staje się naprawdę groźna dopiero wtedy, kiedy we wrogu przestajemy widzieć człowieka, przestają się liczyć zasady, konwencje, dobre wychowanie. Jeszcze gorzej jest, kiedy adwersarzy opuszczają rozsądek i wyobraźnia. Co prawda z chuligańskiej rozróby można się cieszyć dopóty, dopóki nie dotknie nas samych. Czy panowie Komorowscy, Niesiołowscy, Protasiewiczowie, rozkoszując się wizją używania sztachet w dyskursie publicznym, wraz z wyrzucaniem przeciwników politycznych przez okna widzą się wyłącznie w roli wyrzucających, a nie jako wyrzucanych?
Jeśli kogoś raduje czarny protest pod domem Kaczyńskiego, to niech pomyśli, że kij ma dwa końce. Każda akcja budzi reakcję. I nawet zasoby chrześcijańskiego miłosierdzia mogą się wyczerpać! W ciągu ostatnich tygodni przesuniętych zostało tyle granic, wydawało się, nieprzekraczalnych. Zadyma na pogrzebie żołnierzy wyklętych, utrudnianie modlitewnego skupienia na Krakowskim Przedmieściu, wreszcie blokada samochodu Jarosława Kaczyńskiego udającego się na Wawel, by odwiedzić grób brata. Czy jest jakaś granica zbydlęcenia?
Żeby było jasne, mniejsze mam pretensje do niesionego emocjami tłumu niż do reżyserów zajść…
Panowie (i panie) inspiratorzy i inspiratorki, czy nie zdajecie sobie sprawy, że ustalacie antystandardy na długo i jeśli uda się wam kiedykolwiek przejąć władzę, to zostaną one bezwzględnie użyte przeciw wam? To, iż dotąd Polacy uchodzili za lud niepamiętliwy i łatwo wybaczający, nie dowodzi, że będzie tak zawsze!
Myślicie, że da się rządzić, mając przeciwko sobie, lekko licząc, połowę społeczeństwa? Chyba tylko dzięki obcym bagnetom.
A poza tym Polska to mały kraj. Schować się w nim niełatwo. Myślicie, że społeczeństwo nie wie, gdzie mieszkacie, nie zna waszych rodzin. Grając na konflikt totalny, ryzykujecie także własne bezpieczeństwo. W imię czego? Ubeckich emerytur, ze strachu przed wizytą CBA?
Takiej próby sił nie da się wygrać bezkosztowo. Powiem więcej, tego się w ogóle nie da wygrać. Nie życzę starcia chłopaczkom z Antify z górnikami ze Śląska.
Oczywiście historia pełna jest durniów przekonanych, że można wygrać za pomocą samych kłamstw i obcych pieniędzy.
Poczekamy na efekty...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.