O kulisach spotkania informuje "Super Express". – To była gorąca dyskusja. Był apel Borysa Budki o wzięcie się do roboty przez buntowników z partii, a nie działanie na jej szkodę i podważanie szefostwa Budki – opowiada tabloidowi ważny polityk PO.
Budka stawia sprawę jasno
– Platforma musi odejść od bardzo złego zwyczaju, że kiedy są chwilowe problemy, to zamiast zewrzeć szeregi, to zaczyna się zabawa w literatów albo zaczyna się podważanie przywództwa. Ruszamy do roboty! Jest jednak jedna zasada i ona musi być przestrzegana i o to apeluję: wszystkie ręce na pokład, a nie marudzenie po kątach – wskazuje lider Platformy.
– Jeśli Schetyna, czy ktokolwiek inny, będzie chciał kandydować na szefa PO to będzie miał ku temu okazję za 2,5 roku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi jednak, że jest jakiś powrót do przeszłości. A teraz, tak, jak wszyscy kiedyś wspieraliśmy Schetynę w trudnych chwilach kiedy był przewodniczącym, tak teraz oczekuję dokładnie tego samego – podkreśla Borys Budka.
Siemoniak: Apelowałbym o jedność
Sytuację w partii komentuje też jej wiceszef Tomasz Siemoniak. Jak ocenia podważanie przywództwa Budki w PO przez partyjnych buntowników? – Źle to oceniam. Sam Grzegorz Schetyna też tego kiedyś doświadczał. Kiedy były wybory na szefa PO, kandydowałem i przegrałem. To nie dało mi jednak podstawy do tego, żeby ciągle podważać przywództwo zwycięzcy. Można wewnętrznie krytykować, mieć inne zdanie, ale jednak apelowałbym o jedność – powiedział Tomasz Siemoniak w rozmowie z "Super Expressem".
Czytaj też:
KO daleko za Szymonem Hołownią