Łukasz Urban miał zostać zabity kilka kilometrów przed miejscem, w którym doszło do tragedii. Oznaczałoby to, że nie miał wpływu na działania terrorysty w momencie, kiedy ten wjechał w tłum ludzi spacerujących po jarmarku bożonarodzeniowym.
Ustalenie niemieckich służb jeszcze nie trafiły do Polski, ale mają zostać przesłane w najbliższym czasie.
Czytaj też:
Polska prokuratura chce zbadać ciężarówkę z Berlina. Wniosek o zwrot maszyny
Zamach w Berlinie
19 grudnia ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych wjechała w tłum zgromadzony na targu świątecznym w stolicy Niemiec. Do zdarzenia doszło w reprezentacyjnej alei Kurfuerstendamm znajdującej się w dzielnicy Charlottenburg, w zachodniej części miasta. Osoba, która prowadziła ciężarówkę uciekła. W szoferce samochodu znaleziono martwego mężczyznę. Jak się później okazało - Polaka. W zamachu zginęło 12 osób, a 48 zostało rannych.
Główny podejrzany o dokonanie zamachu w Berlinie Anis Amri został zastrzelony przez policję w Mediolanie. 24-letni Tunezyjczyk został ok. 3 nad ranem zatrzymany do rutynowej kontroli i poproszony przez włoskich policjantów o okazanie dokumentów. Wyciągnął broń i zaczął strzelać. Jeden z funkcjonariuszy został ranny. Drugi policjant zastrzelił napastnika.
Czytaj też:
Niemieckie służby już od lutego wiedziały, że zamachowiec z Berlina stanowi zagrożenie
Pogrzeb Łukasza Urbana
Pod koniec grudnia odbyły się uroczystości pogrzebowe Łukasza Urbana, kierowcy ciężarówki, który był pierwszą ofiarą zamachu w Berlinie. W uroczystościach wzięli udział m.in.: prezydent Andrzej Duda, szefowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Beata Kempa oraz wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński.
Czytaj też:
Pogrzeb Łukasza Urbana. "Służył drugiemu człowiekowi i do końca bronił ludzkiej godności"