"Od uratowanych istnień do nawróconych serc". Efekty akcji 40 Dni dla Życia

"Od uratowanych istnień do nawróconych serc". Efekty akcji 40 Dni dla Życia

Dodano: 
Akcja 40 Dni dla Życia
Akcja 40 Dni dla Życia Źródło: Materiały promocyjne organizatora
Tysiące dzieci uratowane przed aborcją, zamknięte „kliniki” aborcyjne i aborcjoniści, którzy przeszli na pozycje pro-life – oto efekty akcji 40 Dni dla Życia.

Planned Parenthood (największy gigant aborcyjny w USA jest w odwrocie, a oddolny ruch zwolenników życia zdobywa przewagę – taką tezę stawiają autorzy najnowszego filmu promującego akcję 40 Dni dla Życia. Inicjatywa zaczęła się w Stanach Zjednoczonych, a obecnie jest prowadzona w ponad 600 miastach na pięciu kontynentach.

Modlitwa i post w intencji zakończenia zbrodni aborcji

Co pół roku zwolennicy życia gromadzą się pod klinikami aborcyjnymi, modlą, poszczą i podejmują próby docierania do zdesperowanych kobiet chcących uśmiercić własne dzieci oraz do pracowników placówek aborcyjnych. W tym roku działacze pro-life intensyfikują modlitwę ze względu na mającą się odbyć w grudniu rozprawę Dobbs przeciwko Jackson Women's Health Organization. Istnieje nadzieja, że wyrok Sądu Najwyższego w tej sprawie może w jakimś stopniu odwrócić wyrok z 1973 roku, który zalegalizował aborcję w Ameryce.

„Od uratowanych istnień do nawróconych serc” – pod takim hasłem organizatorzy 40 Dni dla Życia, kończąc tegoroczną jesienną kampanię, podzielili się wynikami dotychczasowych działań. Od 2007 roku, jak podają, uratowano 20368 istnień ludzkich, 114 ośrodków aborcyjnych zostało zamkniętych, a 229 aborcjonistów porzuciło pracę w bezpośredniej odpowiedzi na kampanie. W czasie trwania kampanii udaje się odwieść od aborcji nawet 75 procent kobiet, które przychodzą do klinik.

Planned Parenthood traci w wyniku akcji

„Pojawiali się pracownicy Planned Parenthood, którzy obwiniali nas o spowodowanie zamknięcia ich klinik albo spadek ilości aborcji” – mówi Steve Karlen, prezes organizacji. Jak ujawnia Karlen, amerykańskie stany, które opowiedziały się za życiem ułatwiają działaczom prowadzenie akcji pod placówkami aborcyjnymi. Jednocześnie trwa niesamowity napływ wolontariuszy, których w bieżącym roku było już ponad milion.

„Statystyki i liczby są ważne, ale relacje są kluczem do ratowania życia” – komentuje Julie Klose, pisarka i działaczka pro-life, pracująca w centrum świadczącym pomoc kobietom w ciąży zagrożonej. Klose zaświadcza, że większość zgłaszających się kobiet nie chce dokonać aborcji, ale nie widzi innej możliwości. Dzięki pomocy, jaką matki mogą odnaleźć w ośrodkach pro-life wiele z nich decyduje się na urodzenie i wychowywanie dziecka.

Czytaj też:
Niespodzianka wyborcza w Chile. Katolik i zwolennik życia zwycięzcą pierwszej tury
Czytaj też:
"Abortowanie Ameryki". Lekarz zabił 75 tys. dzieci – zmarł jako działacz pro-life
Czytaj też:
USA: Stan Ohio wprowadza zakaz aborcji – pełniejszy niż w Teksasie

Źródło: lifesitenews.com
Czytaj także