Nie ma wątpliwości, że w procedurach demokratycznychnie uzyskano by dziś większości dla budowy europejskiej federalnej „czapy”, ponad rządami państw narodowych, w żadnym z krajów członkowskich. Dlatego „oświeceni” spiskowcy postanowili działać bez zasięgania opinii rządzonych, a nawet bez ujawniania im swych intencji – metodą faktów dokonanych
Trudność w opisaniu ubiegłotygodniowego spotkania liderów europejskich partii w Warszawie pojawia się już na etapie samej nazwy. Liderzy jakich partii się tam zjawili? „Prawicowych”? To słowo w każdym kraju znaczy coś innego, a dominujący w UE dyskurs medialny uczynił z niego pozbawioną konkretnego sensu obelgę. Eurosceptycznych? A może wręcz „antyeuropejskich”? To już czysta propaganda. Podobnie jak insynuowanie, jakoby wspólnym mianownikiem zgromadzonych były jakieś związki z Władimirem Putinem. Ponadto trudno też uznać za taki wspólny mianownik „konserwatyzm” – jak zwołane do Warszawy partie określili gospodarze szczytu z Prawa i Sprawiedliwości.
Źródło: DoRzeczy.pl
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.