"Gazeta Polska" twierdzi, że obecny wiceprezydent Łodzi miał przejść specjalistyczne szkolenie na funkcjonariusza pionu "nielegałów", czyli wywiadowców wykorzystujących fikcyjny życiorys oraz uzyskać w nim wysokie noty. Jabłoński miał później otrzymywać etatowe wynagrodzenie młodszego inspektora SB.
Jabłoński "chciał od życia czegoś więcej"
Gazeta informuje, że Służba Bezpieczeństwa zainteresowała się Jabłońskim, gdy kończył studia na Politechnice Łódzkiej. W pierwszym momencie Jabłoński odmówił, ponieważ stwierdził, że nie widzi się w takiej pracy. „Wkrótce jednak po tej rozmowie zreflektował się i sam zainicjował kontakt z esbekiem. W styczniu 1988 r. wyraził chęć podjęcia pracy w organach bezpieczeństwa” – opisuje "GP", dodając, że Jabłoński miał motywować swoją decyzję tym, że "chce od życia czegoś więcej". Obecny wiceprezydent Łodzi miał posługiwać się pseudonimem "Gustaw".
Jabłoński "nielegałem"?
Maciej Marosz, autor artykułu ujawnia, że w marcu 1988 roku Jabłoński podpisał zobowiązanie do zachowania w całkowitej tajemnicy kontaktów z SB, sporządził pisemny wykaz kontaktów zagranicznych oraz wypełnił ankietę personalną. Od lutego 1989 r. "Gustaw" został przyjęty na półroczny okres próbny do pracy w wywiadzie jako nielegał oraz otrzymywał etatowe wynagrodzenie młodszego inspektora SB.
"GP" skontaktowała się w tej sprawie z Jabłońskim. Wiceprezydent Łodzi powiedział tylko, że swoje stanowisko w tej sprawie zajmie "we właściwym momencie". Jabłoński został też zapytany, dlaczego sam zgłosił się do służb bezpieczeństwa. Jak powiedział: "Podzielając pogląd, że może nawet większość aparatu państwa zachowywała się niegodnie, zauważam jednak, że niektóre elementy polskiej racji stanu są ciągłe".
twitter
twitter