To kolejny dowód na niezwykle napięte relacje na linii Rosja–Stany Zjednoczone. Bartle Gorman był odpowiedzialny za "kluczowe aspekty stosunków amerykańsko-rosyjskich".
– Gorman był drugim po ambasadorze najważniejszym urzędnikiem ambasady USA w Moskwie i kluczowym członkiem wyższego kierownictwa ambasady – powiedział sekretarz prasowy amerykańskiej misji dyplomatycznej Jason Rebholtz. Wydalony dyplomata ma ważną wizę i przebywa w Rosji niecałe trzy lata.
Ambasada apeluje
"Wzywamy Rosję do zaprzestania nieuzasadnionych wydaleń amerykańskich dyplomatów i personelu oraz produktywnej pracy na rzecz przywrócenia możliwości funkcjonowania naszej misji" – wskazano w komunikacie ambasady USA w Rosji.
Amerykanie podkreślają, że incydent z Gormanem to „krok do eskalacji”. Waszyngton rozważa "możliwe środki odwetowe”.
"Na początku grudnia rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa poinformowała, że w styczniu 2022 r. ci pracownicy ambasady USA, którzy przebywają w Moskwie od ponad trzech lat, powinni opuścić kraj" – przypomina serwis rp.pl.
Blinken: Atak na Ukrainę w ciągu najbliższych dni
Sekretarz stanu USA powiedział, że amerykańskie informacje jasno wskazują, iż rosyjskie siły przygotowują się do ataku na Ukrainę w ciągu najbliższych dni.
Antony Blinken twierdził, że Rosja już podjęła kroki w kierunku wojny, próbując stworzyć pretekst do inwazji, mówiąc m.in. o możliwym ataku bronią chemiczną. Dodał, że USA mają też informacje o tym, iż na liście celów rosyjskiej agresji znajduje się Kijów, a także że Rosja ma plany ataku przeciwko konkretnym grupom Ukraińców.
Antony Blinken Rosję do jasnego zaprzeczenia istnieniu takich planów i dodał, że z radością przyjmie krytykę, jeśli informacje USA się nie potwierdzą.
Czytaj też:
Polska, Wielka Brytania i Ukraina wydały wspólne oświadczenie