Do zabójstwa Pawła K. doszło w nocy z 26 na 27 marca, w Parku Śląskim, w Chorzowie. 30-latek został kilkadziesiąt razy pchnięty nożem, a napastnik zbiegł z miejsca zbrodni.
– Mężczyzna został przywieziony przez kobietę, z którą przebywał. Mimo udzielonej pomocy nie udało się go uratować – mówi w rozmowie z Onetem podinspektor Aleksandra Nowara, rzecznik prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Media już wówczas informowały, że napastnikiem mógł być mąż kobiety.
W poniedziałek 9 maja chorzowska policja opublikowała list gończy za mężczyzną. Apelujemy do wszystkich osób, które mają jakiekolwiek informacje mogące pomóc w ustaleniu miejsca jego pobytu, o kontakt z Policją – czytamy w komunikacie.
Dramatyczna relacja
W programie TVN poświęconym tym tragicznym zdarzeniom opublikowano wypowiedź Eweliny Ż. Kobieta podkreśla, że ma straszne ubytki w pamięci. – Pamiętam moment, kiedy usiadłam już za kierownicę, na krótko przed tym, jak zaczęliśmy uciekać. Ale nie wiem, jak znalazłam się w tym samochodzie, bo najpierw z niego wybiegłam – powiedziała.
Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazało się, że dziennikarz miał około 50 ran zadanych nożem. Ratownik medyczny, które brał udział w akcji ratunkowej przyznaje, że pierwszy raz spotkał się z tak brutalną napaścią.
– Nie potrafiłam odblokować telefonu, bo cały był zalany krwią i za nic nie chciał się włączyć, żebym mogła wezwać jakąś pomoc – mówi Ewelina Ż.
"Nie spodziewałam się, że może dojść do czegoś takiego"
Partnerką Kiliańskiego była Ewelina Ż., która z córką odeszła od męża. Jak ustaliła policja, to właśnie były mąż miał dokonać zbrodni.
– Myślałam, że on może nie chcieć dać mi spokoju, bo mąż absolutnie nie chciał rozwodu. Ale bardziej spodziewałam się tego, że będzie mnie dręczył telefonami, czy będzie nachodził, natomiast, nigdy w życiu, nawet przez sekundę nie spodziewałam się, że może dojść do czegoś takiego – stwierdziła kobieta.
Były mąż kobiety przez pewien czas miał przebywać u rodziny w Niemczech, jednak gdy ojciec zaczął na niego naciskać, by wydał się w ręce policji, mężczyzna ponownie zbiegł.