Kto mimo wszystko im się przyglądał, ten mógł wyciągnąć dwa zupełnie przeciwne wnioski. Jeśli jest optymistą – to to, że plany globalistów najwyraźniej się kruszą i budzący obawy „nowy światowy porządek” łapie zadyszkę, jeszcze zanim zbudowano jego podstawy. Jeśli pesymistą – to to, że nawet szalejący po świecie jeźdźcy Apokalipsy nie zdołali globalistycznych elit, coraz bardziej oderwanych od społeczeństw, wyrwać z samozadowolenia i głębokiej determinacji, by uszczęśliwić ludzkość wykoncypowanymi w ich gronie planami przekształcenia świata w wielkie mrowisko. Oba te wnioski są równie uprawnione. Znaczenie Forum Gospodarczego w Davos, którego historię i sens opisał kilka miesięcy temu na naszych łamach Wojciech Golonka („Do Rzeczy” nr 7/2022), portretując jego inicjatora Klausa Schwaba, nie polega na przyjmowanych tam oficjalnie dokumentach. Zapewne nawet nie jest najważniejsze to, co pada ze sceny podczas oficjalnych wystąpień. Najważniejsze są kuluary, gdzie dogadują się, czy wręcz spiskują, światowi mogołowie i gdzie media nie mają wstępu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.