Najpierw, pod koniec czerwca, w wywiadzie na kanale YouTube, którego udzielił niemieckiemu dziennikarzowi Tilo Jungowi, indagowany przez redaktora o ludobójstwo Polaków na Wołyniu, które było dziełem Ukraińców, stwierdził, że nic o tym nie wie i dopytywał Niemca o źródło tej informacji, choć ten mówił o ogólnie znanej prawdzie, a nawet wymieniał konkretną liczbę 100 tysięcy Polaków zamordowanych przez UPA.
Tym razem opublikował Tweet skierowany wprost do Polaków, tyle że… w języku niemieckim! „Liebe polnische Freude" w jego ustach brzmi karykaturalnie. Ukraiński dyplomata podkreśla, że jego wpis jest w "rocznicę", tylko nie dodaje, że chodzi o ludobójstwo dokonane przez jego rodaków na naszych rodakach. Mówi, że Polska szczególnie ucierpiała podczas II wojny światowej z rąk obu totalitaryzmów, przy czym jeden określa słusznie jako sowiecki, a drugi eufemistycznie już tylko jako... nazistowski. Tak, jakby Gestapo, SS, Wermacht, Hitlerjugend, a także popierające Hitlera rzesze „zwykłych” Niemców nie miały narodowości.
Niektórzy interpretują, że pisząc do Polaków po niemiecku ambasador Melnyk tak naprawdę uczynił właśnie z Niemców prawdziwego adresata swojego wpisu. Zgadzam się. Jednak nie uważam, aby chodziło o to, aby pokazać elitom kraju, w którym pełni funkcję ambasadora, że ma „świetne relacje” z Polakami - jak to przeczytałem w jednym z mainstreamowych portali. Raczej chciał pokazać niemieckim gospodarzom, że zgodnie z ich „polityczną poprawnością” uważa, że podczas II wojny światowej zbrodnie na Polakach (i nie tylko) popełniali -tak jak jest to oficjalnie przyjęte - „naziści”, a nie Niemcy...
Nowy ambasador Ukrainy w Polsce, pan Zwarych uklęknął wczoraj przed pomnikiem pomordowanych Polaków. To krok w dobrym kierunku. Tak trzeba było zrobić, choć przecież ambasador dopiero jutro, czyli w środę, złoży listy uwierzytelniające prezydentowi RP. W tym samym czasie jego kolega w Niemczech swoim wpisem na TT po raz kolejny dolewa oliwy do ognia. Czy robi to świadomie, czy nie - jest już mniej istotne. Dla i Polski i Ukrainy, w interesie obu naszych krajów znacznie lepiej byłoby, żebyśmy mogli widzieć gesty takie jak amb. Zwarycha i nie musieli czytać czy słuchać kolejnych zamierzonych, czy nie zamierzonych prowokacji amb. Melnyka.
Czy oczekiwanie, aby Melnyk siedział cicho, jak nie umie po ludzku przeprosić, jest wygórowane? Przecież z jego wypowiedzi największą radość mają Moskale...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.