CO TO JEST POLSKI FILM?
Czeski scenarzysta Jiří Křižan mógł za scenariusz filmu „Zabić Sekala” zdobyć w swojej kategorii ważne nagrody w dwóch różnych krajach. W Czechach dostał Lwa (odpowiednik naszych Orłów przyznawanych przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich), w Gdyni go nie nagrodzono, ale w konkursie miał sporą szansę. A teraz najciekawsze: „Zabić Sekala” była to koprodukcja polsko-słowacko- francuska. Mimo to film nie tylko został nagrodzony w Pradze za scenariusz, lecz także został ogłoszony najlepszym czeskim filmem roku. Owszem, jego reżyser to Czech, Vladimír Michálek. I tyle. Na liście filmów uznanych za „najlepsze czeskie” znajduje się również „Gorejący krzew” Agnieszki Holland. Kinową wersję miniserialu wyróżniono bowiem Lwem. Najlepszym czeskim filmem może być więc zarówno taki, którego reżyserem jest Polka, jak i taki, do którego Czesi nie dołożyli ani korony.
Przypominam tę historię sprzed niemal ćwierćwiecza, żeby pokazać, o jak skomplikowanej materii mówimy. Mieliśmy takie przypadki, gdy w jednym z zespołów eksperckich PISF ocenialiśmy scenariusze. Ile polskich elementów musi być w propozycji, by dostała wsparcie od polskiej instytucji? Czy projekt Hiszpana, w którym 90 proc. akcji rozgrywa się w Hiszpanii, a tylko 10 proc. w Polsce, powinien być uwzględniony? I tak dalej.
Tegorocznym zwycięzcą Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych ogłoszono film, który z Polską, polskimi problemami ani z polskim finansowaniem czy obsadą nie ma nic wspólnego („The Silent Twins” Agnieszki Smoczyńskiej). A może nie powinno nas to martwić. Gdyby był to np. film polskiego reżysera, ale według czeskiego scenariusza, za francuskie pieniądze, w walijskiej obsadzie, lecz opowiadający – w dodatku, wyobraźmy sobie, że udanie – o Adamie Mickiewiczu, to chciałbym go widzieć w konkursie głównym. Jak wyznaczyć kryteria? Czym w erze składkowych koprodukcji i rządów globalnych streamingowych gigantów ma być film godny uznania za polski? Jak to ocenić? Tegoroczny festiwal nie przynosi odpowiedzi na to pytanie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.