Byłego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona poparło ponad stu parlamentarzystów, co pozwala mu wziąć udział w wyborach na nowego lidera Partii Konserwatywnej, który stanie również na czele rządu – informuje telewizja Sky News, powołując się na własne źródła.
Johnson, który zaledwie we wrześniu przestał być premierem, jeszcze nie ogłosił oficjalnie, że będzie startował w wyborach, ale z tego powodu wrócił w sobotę do Londynu z wakacji na Dominikanie, gdzie wypoczywał razem z żoną i dziećmi.
Pretendenci do przywództwa konserwatystów muszą do poniedziałku uzyskać poparcie co najmniej 100 posłów. Tak wysoki próg oznacza, że w wyborach może wystartować maksymalnie trzech kandydatów. Zwycięzca zostanie wyłoniony w głosowaniu.
Na ten moment start w wyborach potwierdziła liderka Izby Gmin Penny Mordaunt (według BBC ma ona poparcie 20 posłów) oraz były minister finansów w rządzie Johnsona Rishi Sunak, który zebrał 114 głosów.
Rezygnacja Liz Truss
Wybory w Partii Konserwatywnej to pokłosie zaskakującej decyzji Liz Truss, która w czwartek ogłosiła rezygnację. Na czele brytyjskiego rządu stała jedynie 44 dni – najkrócej w historii kraju. Formalnie pozostanie na stanowisku do czasu wyboru jej następcy.
Truss poinformowała, że już w środę spotkała się z królem Karolem III, potwierdzając, że rezygnuje ze stanowiska lidera Partii Konserwatywnej, a tym samym premiera.
Przed objęciem sterów brytyjskiego rządu Truss była szefem MSZ w rządzie Johnsona, a wcześniej m.in. sekretarzem stanu ds. środowiska, ministrem sprawiedliwości, a w latach 2017-2019 pełniła funkcję głównego sekretarza skarbu.
Nowego przewodniczącego Partii Konserwatywnej, a zarazem kolejnego premiera Wielkiej Brytanii poznamy prawdopodobnie w najbliższy piątek.
Czytaj też:
Boris Johnson znowu premierem? Medialna burza w Wielkiej Brytanii