Zaczęło się od książki. „Pod koniec zimy siedemnastego roku mojego życia mama stwierdziła, że wpadłam w depresję. Zapewne doszła do tego wniosku, bo rzadko wychodziłam z domu, spędzałam długie godziny w łóżku, ciągle czytałam tę samą książkę, mało co jadłam i całkiem sporo wolnego czasu, którego miałam w nadmiarze, poświęcałam na rozmyślania o śmierci”. Tymi słowami rozpoczyna swą opowieść „Gwiazd naszych wina” John Green i tak właśnie poznajemy Hazel, umierającą na raka 17-latkę. Dziewczynę inteligentną, komentującą rzeczywistość z sarkastycznym humorem, a przede wszystkim doskonale świadomą tego, co się dzieje z nią i z jej najbliższymi. Tak jak wtedy, kiedy przypomina nam, że depresja nie jest skutkiem ubocznym raka, lecz umierania. „Rak też jest skutkiem ubocznym umierania. Właściwie wszystko nim jest”. Hazel wkrótce pozna młodzieńca z amputowaną nogą i zakocha się w nim. Będą w tej historii zaskakujące nawroty śmiertelnej choroby, daleka podróż do Amsterdamu i spora doza nieprawdopodobieństwa oraz morze łez.
Gwiazd naszych love story
Dodano: / Zmieniono:
Dlaczego oglądamy złe filmy? Widać dają nam coś, czego nie znajdujemy w dobrych