Mierzwa stolicy świata
W końcu XIX w. stolica Francji przeżywała gwałtowny rozwój. W Paryżu powstawały liczne fabryki i budowano dziesiątki tysięcy wystawnych kamienic. Francuska burżuazja, która przeżywała wówczas swoją złotą epokę, wcielała w życie hasło francuskiego polityka i prezydenta Adolfa Thiersa: „Bogaćcie się!”. Setki tysięcy ubogich mieszkańców i mieszkanek wsi przybywało do Paryża, który wchłaniał te masy ludzkie jak żarłoczny potwór. Jak zwykle to bywa, jedni dawali sobie radę, inni spadali w dół społecznej drabiny. O ile jednak pierwsze pokolenie przybyszów zachowywało tradycyjny kanon wartości wyniesiony z prowincji, o tyle ich dzieci bywały już zupełnie inne. Od najmłodszych lat widziały nędzę i upokorzenia pokolenia swoich rodziców. Nie chciały żyć tak jak oni, w wiecznej harówce i z wiecznym niedojadaniem. Biednych młodych ludzi ciągnęło do działania – czy to w ruchu socjalistycznym czy anarchistycznym. W wypadku młodych dziewcząt zamiast wielogodzinnej, nużącej pracy w fabrykach wolały one „karierę” prostytutek. Parę słynnych przypadków, gdy kurtyzany dzięki sprytowi i swojej urodzie potrafiły dotrzeć na pozycje luksusowych utrzymanek, przyciągało do wyboru tej drogi życiowej mnóstwo młodych dziewczyn, które zazwyczaj, zamiast piąć się w górę, trafiały pod brutalną kuratelę alfonsów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.