Z innej perspektywy II W jej kamienicy w Śródmieściu nie było jeszcze wtedy domofonu, każdy mógł wejść i smarowano odchodami drzwi do jej mieszkania.
Nocą postawiono obok nich pojemnik z trującym gazem, sączącym się szczelinami. Od niechybnej śmierci uratowali ją, już nieprzytomną, sąsiedzi z tej samej klatki. Zaalarmowali straż pożarną, milicję. Próbowano podpalać jej mieszkanie. Musiała obić drzwi specjalną blachą, położyć ją też na korytarzu. Wyłączała telefon, bo dniem i nocą nękały ją telefony grożące śmiercią. Dostawała anonimy nazywające ją kolaborantką, świnią, telewizorką z telewizji stanu wojennego, choć ani razu się tam nie pokazała, wygnała ekipę za drzwi.
W Związku Literatów krążył dowcip: „Czy kobieta po osiemdziesiątce (bo tyle wtedy skończyła) może jeszcze zostać k..wą? Raczej nie, udało się to tylko koleżance Auderskiej!”. To wszystko za to, że w1983 r. wstanie wojennym, po rozwiązaniu Związku Literatów, została prezeską nowo utworzonego wtedy związku, nazwanego przez opozycję reżimowym NeoZlepem, Wrońcem. Choć nie stanęła wcale po stronie generałów, jak jej zarzucano, lecz chodziło jej wyłącznie o ocalenie Związku Literatów,
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.