Zgodnie z jedną z dyrektyw programu "Fit for 55" przegłosowaną przez Parlament Europejski, tylko do 2035 r. na terenie UE będzie można rejestrować nowe samochody spalinowe. Po upływie tego terminu będzie wolno kupować wyłącznie samochody elektryczne. Bruksela wykonuje w tej sprawie kolejne ruchy.
Szef Mazdy: To nie zadanie polityków
W rozmowie z magazynem Top Gear szef Mazdy Martijn ten Brink ocenił, że unijna polityka staje się coraz bardziej frustrująca. Jego zdaniem odgórne wskazywanie "jedynie słusznej" technologii przyszłości przez brukselskich urzędników stanowi poważny błąd.
– To naprawdę ogromna szkoda, że dokonano już wyboru nowej technologii napędu. Zazwyczaj do największych innowacji dochodzi, kiedy wyznacza się cel, ale nie mówi inżynierom, jak go osiągnąć. Mam duży problem z tym, że politycy wskazali na drogę do osiągnięcia celu. Czy naprawdę mamy odrzucić wszystko inne? Nawet technologie, o których jeszcze nie wiemy? Uważam, że to hańba dla polityków. To nie jest ich zadanie. Ich zdaniem jest domaganie się zeroemisyjnej przyszłości, ale droga do niej powinna opierać się na kreatywności i przedsiębiorczości – powiedział ten Brink.
W podobnym tonie wypowiedział się niedawno Akio Toyoda, szef Toyoty. W jego opinii błędem jest koncentrowanie się wyłącznie na bateryjnych autach elektrycznych. Przedsiębiorca stwierdził, że producenci zwyczajnie boją się krytykować koncentrację na elektrykach, być może z przeświadczenia, że niczego to nie zmieni, albo też z obawy o krytykę, jaka może na nich spaść, za kwestionowanie oficjalnie obowiązującej linii.
Unia Europejska przeciwko autom spalinowym
Przypomnijmy, że w Parlamencie Europejskim za zakazem aut spalinowych głosowało aż 339 posłów. Przeciw było 249, a 24 wstrzymało się.
Pełne zatwierdzenie nowych przepisów prawdopodobnie będzie oznaczać spadek sprzedaży samochodów hybrydowych i szybkie przejście na modele w pełni elektryczne, co jak wskazuje część ekspertów, komentatorów i analityków, będzie kompletnie nie osiągalne finansowo dla większości społeczeństwa.
Decyzję PE skrytykowały m.in. niemieckie stowarzyszenia motoryzacyjne, podkreślając, że jest to zbyt ambitne i kosztowne, a także sprzeczne z interesami rynku i obywateli.
Czytaj też:
Protest Konfederacji. Bosak: Rząd prowadzi inną politykę, niż przedstawia społeczeństwuCzytaj też:
W Pekinie przetestują taksówki bez kierowcy