DoRzeczy.pl: Które kwestie były dla pana najważniejsze w wykładzie premiera Mateusza Morawieckiego na wygłoszonym na Uniwersytecie w niemieckim Heidelbergu?
Paweł Jabłoński: Myślę, że szczególnie istotne było podkreślenie roli państwa narodowego, co było główną osią tego wystąpienia i dotyczyło to zarówno Ukrainy, jak i tego jak funkcjonuje UE. Premier bardzo mocno zwrócił uwagę na to, że Ukraina prowadzi gigantyczną walkę dlatego, że naród ukraiński jest spajany przez tożsamość narodową. Putin atakując Ukrainę uważał, że tego spoiwa nie będzie, a Ukraińcy złamią się bardzo szybko.
Ukraińcy zostali zlekceważeni?
Putin nie dostrzegał tego, że łączy ich tożsamość, która daje im ogromną siłę. Wręcz negował jej istnienie. A tak naprawdę, to ona spowodowała, że Ukraina była w stanie się obronić. Gdy dyskutujemy o europejskich wartościach, które są często w zasadzie niezdefiniowane, trzeba wyjść od tego, że podstawową wartością w Unii Europejskiej jest tożsamość narodowa, a nie kontynentalna. Fakt, że premier o tym mówił w swoim wystąpieniu jest niezwykle ważny. Wykład premiera Morawieckiego jest już szeroko komentowany – jako wizja przyszłości Europy, ale i jako odpowiedź na wcześniejsze podobne, programowe wystąpienia m.in. prezydenta Macrona czy kanclerza Scholza. Oni proponowali zupełnie inną koncepcję, opartą na centralizacji. Przywódcy Niemiec, czy Francji, chcieliby widzieć Europę jako jeden organizm również z perspektywy tożsamości. Premier Morawiecki wykazywał, że jest to błędne myślenie, mówił w tym kontekście „politycznej mcdonaldyzacji”, zakładającej wszędzie identyczny sposób życia i funkcjonowania społeczeństw. Zdaniem premiera Morawieckiego i naszego rządu ta wizja jest błędna. Nie można Europy pozbawiać jej największej siły – czyli różnorodności wynikającej z odrębnych tożsamości narodowych.
Mieliśmy również kwestię samego działania UE. Premier przedstawił swoją koncepcję.
Premier mówił o tym, jak UE powinna działać i rozwijać się. Tu szef polskiego rządu zwrócił uwagę przede wszystkim na dwie kwestie. Jedną z nich jest silna współpraca UE z NATO. Nie można wyrzucać do kosza tego, co dobrze działa, lecz należy wzmocnić ten mechanizm – wbrew różnym pomysłom na budowę alternatywy dla NATO. Druga kwestia to otwarcie się na inne państwa, które chcą dołączyć do Unii Europejskiej i być z nami. Premier wskazał, że należy jednocześnie zwrócić uwagę na samoograniczenie kompetencji UE, bowiem jeśli chcemy, żeby wspólnota była dobrze zarządzana, to nie może posiadać tak wielu kompetencji.
Na czym powinniśmy się skupić według premiera?
Na wymianie i współpracy gospodarczej, wspólnym rynku, innowacjach, rozwoju technologicznym. Jednocześnie należy sprzeciwiać się wkraczaniu instytucji unijnych zbyt mocno w kompetencje państw narodowych. To działanie wbrew traktatom, które z jednej strony narusza idee kwestii tożsamości narodowej, a z drugiej powoduje utrudnienia w zarządzaniu UE.
Premier podkreślił, że „klęska Ukrainy będzie klęską Zachodu”. Wskazał również, że polityka ustępstw lat 30. rozzuchwaliła Adolfa Hitlera, a teraz może być podobnie. To mocne porównanie.
Mocne, ale adekwatne. Słyszymy czasem, że Putin może zaatakować lub eskalować wrogie działania, jeśli go do tego sprowokujemy. Czyli tym samym nie należy podejmować pewnych kroków, pomagać Ukrainie, żeby nie prowokować Rosji, nie eskalować konfliktu. Otóż jest dokładnie odwrotnie. Putin jest prowokowany do ataku przez słabość. Jeśli widzi, że ktoś jest słaby, to prawdopodobieństwo, że będzie chciał go zaatakować, zdecydowanie rośnie. Ustępstwa są wyłącznie zachętą do kolejnego ataku, dlatego jeśli chcemy mieć w Europie pokój, nie możemy sobie na ustępstwa pozwolić.
Podczas wykładu premiera została również poruszona kwestia reparacji. Czy fakt, że szef rządu mówił o tym w Niemczech oznacza, że rząd nie zamierza odpuścić tej kwestii i nie jest ona zamknięta?
Temat absolutnie nie jest zamknięty. On tak naprawdę nigdy nie został dobrze otwarty. Dzisiaj zaczynamy to zmieniać.
Mówiło się jednak, że wszystko jest tu robione pod kampanię wyborczą.
To kompletnie fałszywa teza. Nikt racjonalnie nie zakłada, że sprawę reparacji można załatwić w ciągu kilku tygodni czy nawet miesięcy. Wiemy, że to jest temat, który może zająć dużo czasu. Twierdzenie, że robimy tu coś pod tegoroczną kampanię wyborczą kompletnie mija się z faktami. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to jest temat trudny zwłaszcza dla Niemców, którzy od lat starają się o nim zapomnieć. Dlatego tak ważne jest przypominanie o nim niemieckiej publiczności. Musimy przypominać, że nigdy nie nastąpiło prawdziwe pojednanie. Premier podkreślił, że takie pojednanie jest możliwe gdy następuje uczciwe zadośćuczynienie, którego w tym przypadku nie było. Oczywiście będziemy kontynuować rozmowy, a nota dyplomatyczna, którą wysłaliśmy w zeszłym roku jest swoistym zaproszeniem dla Niemiec, żeby skorzystały z okazji do rozwiązania tego problemu, który leży po ich stronie. Niemcy chcą być uznawane za państwo przykładające wagę do praworządności, jednak wciąż pozostaje u nich samych ten potężny, nierozwiązany problem. Niemcy nigdy nie będą mogły uchodzić za państwo praworządne, jeśli praworządnie nie zapłacą za swoje zbrodnie.
Czytaj też:
Morawiecki mówił o spadku inflacji. Wskazał bliski terminCzytaj też:
Milewski: Mam nadzieję, że wykład premiera otworzy oczy niemieckim elitom
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.