Oddziały Grupy Wagnera w dużej mierze wycofały się z Bachmutu, którego większość zdobyły w zeszłym miesiącu, ponosząc ciężkie straty, i przekazały swoje pozycje regularnej armii rosyjskiej.
Jewgienij Prigożyn od dawna domagał się od Moskwy większego wsparcia, zarzucał Kremlowi, że nie dostarcza amunicji i zapasów. Jednocześnie wdał się w ostry spór z rosyjskim dowództwem. Teraz przywódca Grupy Wagnera ocenia, że walki frakcji na Kremlu "otworzyły puszkę Pandory". O sprawie pisze Reuters. Działania kremlowskich frakcji, miały zdaniem przywódcy Grupy Wagnera wymknąć się spod kontroli do tego stopnia, że Władimir Putin został zmuszony do skarcenia ich na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa.
- Puszka Pandory jest już otwarta - to nie my ją otworzyliśmy - stwierdził Prigożyn w nagraniu opublikowanej przez jego służbę prasową. - Niebezpieczne gry stały się powszechne w kremlowskich wieżach... po prostu niszczą rosyjskie państwo - dodał.
Jak podkreśla, jeżeli dojdzie do jakichkolwiek starć między nim a ludźmi Kadyrowa, to - jego zdaniem - z góry wiadomo, że zwycięsko z tej walki wyjdzie Grupa Wagnera.
Kreml jeszcze nie skomentował wypowiedzi Prigożyna.
Rosjanie chcieli wysadzić w powietrze Grupę Wagnera?
Niedawno szef Grupy Wagnera oskarżył siły rosyjskieo próbę wysadzenia jego ludzi w powietrze.
"Dzisiaj nie ma wobec nas żadnych prowokacji ze strony Sił Zbrojnych Ukrainy, jednak należy zauważyć, że z drugiej strony czekały na nas niespodzianki" – napisał Prigożyn na Telegramie. Jak dodał, podczas wyjazdu z Bachmutu najemnicy odkryli kilkanaście miejsc, w których umieszczono różne urządzenia wybuchowe, w tym miny przeciwpancerne.
"Podkładanie tych ładunków nie było konieczne w celu odstraszenia wroga, ponieważ znajduje się on (omawiany obszar) na tyłach. Dlatego możemy przypuszczać, że ładunki te miały na celu wyjść na przeciw oddziałom Wagnera" – stwierdził Prigożyn.
Według jego relacji ci, którzy podłożyli te ładunki, byli przedstawicielami Ministerstwa Obrony. Zapytani, dlaczego to zrobili, powiedzieli, że było to polecenie przełożonych. "Zakładamy, że była to próba publicznej chłosty" – napisał Prigożyn, dodając, że operacja się nie udała i nikt nie został ranny.
Czytaj też:
Oddziały Kadyrowa mają wrócić na Ukrainę. Kreml wyznaczył im zadanieCzytaj też:
Ilu ludzi Rosja straciła w Bachmucie? "Ostrożne szacunki" Zachodu