Synod, który miał szukać nowych sposobów głoszenia Ewangelii, na razie stał się źródłem mętliku w umysłach wiernych. A wszystko za sprawą grupy sprawnych medialnie hierarchów.
Afera”, „burza”, „wojna” – to najdelikatniejsze określenia, jakie padają z ust komentatorów w odniesieniu do odbywającego się w Rzymie synodu biskupów. Powodem jest niezwykle ostry spór, jaki rozgorzał wokół dokumentu „Relatio post disceptationem”, który zaprezentowano jako rzekomy owoc dyskusji wokół małżeństwa.
Znacząca część hierarchów (a nie ma co ukrywać, że także wiernych) uznała zawarte w nim zapisy za zerwanie z nauczaniem Kościoła, odejście od antropologicznej linii wyznaczonej przez św. Jana Pawła II i wreszcie odrzucenie ewangelicznej moralności na rzecz ducha świata. (...)