TOMASZ ZBIGNIEW ZAPERT: Autor „Pana Samochodzika” nie miał matury?!
JAROSŁAW MOLENDA:Na logikę musiał mieć, skoro dostał się na studia, ale to wczesne lata powojenne, nie takie cuda się zdarzały. Optowałbym za tym, że jednak uzyskał świadectwo dojrzałości – na ile pomogli mu towarzysze, to odrębna kwestia – bo w dokumentach poświadczał jej posiadanie. Nie chce mi się wierzyć, żeby kłamał, czy to w podaniach paszportowych, czy też wojskowych, do których dotarłem w Instytucie Pamięci Narodowej.
Z jakiej rodziny i skąd pochodził? Wojna rzutowała na jego życiorys?
Oj, o tej swojej rodzinie to też różne cuda opowiadał. A to, że wszyscy byli lekarzami (de facto ten fach uprawiał tylko jego syn). Najczęściej jednak mówił, że matka była nauczycielką, która ukształtowała jego pasję pisarską. A ojciec na przestrzeni lat zmieniał zajęcia, ale medykiem nie był. Wojnę przeżyli w miarę bezpiecznie na prowincji, za dużo o tym nie wspominał i w dodatku podawał różne lokalizacje…
Zagraniczne stypendium akademickie zapewniła mu walka z „wrogami ludu”?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.