Córka Holland: Mama przestała wychodzić na spacery z psem. Ograniczono jej wolność

Córka Holland: Mama przestała wychodzić na spacery z psem. Ograniczono jej wolność

Dodano: 
Reżyser Agnieszka Holland
Reżyser Agnieszka Holland Źródło: PAP / Piotr Nowak
Córka Agnieszki Holland mówi, że ze względu na falę hejtu, jej matka ograniczyła wychodzenie z domu.

– Temat jest dosyć kontrowersyjny, ale nikt z nas nie spodziewał się aż tak zmasowanego hejtu ze strony wysoko postawionych osób w państwie. Jest to dla nas kompletne zaskoczenie – mówi Katarzyna Adamik w rozmowie z Plejadą.

Wskazuje, że czym innym są negatywne komentarze w sieci dot. "Zielonej granicy", a czym innym krytyka wypowiadana przez polityków obozu władzy. – Tego typu reakcje na film Agnieszki są kompletnie absurdalne. Mam wrażenie, że ten kraj kompletnie upadł na głowę – ocenia.

"Potrzebni byli ochroniarze"

Córka reżyserki mówi, że sytuacja w pewnym momencie stała się na tyle poważna i niebezpieczna, że Agnieszce Holland musiała zatrudnić ochronę. Ochroniarze towarzyszą Holland w życiu codziennym. Okazuje się, że zrezygnowała z wielu aktywności. Nie korzysta z komunikacji miejskiej oraz unika spacerów.

– Słowa polityków nie są tylko słowami. Mogą powodować konkretne działania, nakręcać i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji. Wiele osób z troską dzwoniło do nas i było przestraszonych tym, co się dzieje w związku z "Zieloną granicą". Hejt stał się tak globalny, że poczuliśmy, iż Agnieszkę należy chronić – opowiada Adamik dodając, że "mama przestała wychodzić na spacery z psem, panowie z ochrony nie pozwolili jej też jeździć np. metrem czy tramwajem". – Musi więc poruszać się wyłącznie samochodem. Jej wolność została ograniczona. Mama jednak zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i wie, czym kończy się nakręcanie hejtu. To słowo brzmi niewinnie, ale tak naprawdę oznacza nienawiść. Nakręcanie nienawiści może doprowadzić do zbrodni – podkreśla reżyser.

Raczek pochwalił film Holland. "Takiej skali hejtu wobec mnie nie było nigdy"

Krytyk filmowy Tomasz Raczek, który pochlebnie zrecenzował "Zieloną granicę" opowiada, że teraz mierzy się z ogromną falą hejtu. Tomasz Raczek swoją recenzję "Zielonej granicy" opublikował na portalu YouTube. Nagranie ma prawie 300 tys. wyświetleń. Jednak krytyk relacjonuje, iż pozytywna ocena filmu sprowadziła na niego falę hejtu.

"Spodziewałem się, ale liczyłem się raczej z głosami prawdziwych ludzi, a nie – w przeważającej części – botów. Złość, agresja, chamstwo, wulgarność, nieuctwo bliskie analfabetyzmowi myślowemu, którym przepełniony jest hejt rozpowszechniany przez opłacane przez politycznych zleceniodawców boty, budzi moje obrzydzenie. Obecna skala hejtu, z jakim się spotkałem, nie miała w mojej pracy nigdy wcześniej miejsca. Sprawia wrażenie jakbym włożył palec w miejsce, gdzie toczy się walka na śmierć i życie. Radzę sobie z nią najprościej – eliminuję bez wahania to obrzydlistwo z mojego życia i z moich mediów" – wskazuje.

Czytaj też:
Holland: Zrobiłam film z miłości do Polski

Źródło: Plejada/WP
Czytaj także