RYSZARD GROMADZKI: Najpewniej po wyborach usłyszymy ze strony polityków rytualne nawoływania do odbudowy polskiej wspólnoty pokiereszowanej po kolejnej kampanii wyborczej. Czy jest to zadanie wykonalne? A jeśli tak, to według jakich kryteriów miałaby się owa odbudowa polskiej wspólnoty dokonać? Czy te kryteria wzajemnie się nie wykluczają?
BARTŁOMIEJ RADZIEJEWSKI: To wielkie pytanie. Moim zdaniem tak, to jest możliwe, choć bardzo trudne. Wymagałoby to konwencjonalizacji plemiennego sporu, który mamy w Polsce. Wynika on z głębokich przyczyn cywilizacyjnych, a nie tylko wyborów tych czy innych polityków. Z podziału społeczeństwa na małe grupy zwane neoplemionami – za tym idzie polityka. Uważam, że skonwencjonalizowanie tego sporu i wykształcenie elity państwowej, która rozumie, gdzie są granice partyjno-plemiennego sporu, a gdzie jest racja stanu, że nie można instrumentalizować interesu państwa na rzecz partyjnego czy plemiennego – jest kwestią kluczową. Bo ta polaryzacja coraz bardziej szkodzi państwu i nam wszystkim. Spełnienie tego warunku dawałoby nadzieję na odbudowę realnej wspólnoty narodowej.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.