Wszystkie Ryśki to porządne chłopy – wie to każdy, kto oglądał „Misia” (a trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś mógł go nie widzieć). „Wstyd przed Ryśkiem” – ten żart również wszedł do potocznej polszczyzny. Wydaje się pewne, że przysłowiowy stanie się również trzeci „Rysiek” – ten, który właśnie przestał być liderem partii do niedawna noszącej oficjalnie nazwę „Nowoczesna Ryszarda Petru”. Wejdzie do niej jako symbol kompletnej kompromitacji, człowiek, który trzy lata temu był świetnie zarabiającym analitykiem bankowym, a teraz stał się politycznym bankrutem, z zawodową reputacją mocno nadszarpniętą nieudolnym prowadzeniem przez jego partię księgowości i utratą z tego powodu dotacji, z życiem osobistym zrujnowanym partyjnym romansem z wiceprzewodniczącą, trwającym procesem rozwodowym, który prawie na pewno skończy się orzeczeniem o jego winie oraz koniecznością oddania byłej żonie wielkiej części zgromadzonego majątku, i na dodatek z mocno urobioną w społeczeństwie reputacją gamonia, stale zaliczającego różne śmieszne wpadki.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.