O Włodzimierzu Karpińskim zrobiło się głośno po wyborach. Bo po powyborczym przetasowaniu okazało się, że powinien objąć mandat europosła. W wyborach do polskiego parlamentu mandat zdobył bowiem obecny europarlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej – Krzysztof Hetman. Ktoś więc za niego musi przejąć mandat w Brukseli. Pierwsza na liście za nim z 2019 r. była Joanna Mucha. Tak się jednak składa, że i ona obecnie została posłanką Sejmu X kadencji. Trzeci z kolei na liście do mandatu europoselskiego był Riad Haidar. Ten jednak zmarł w maju tego roku. A kolejnym kandydatem do objęcia posady jest właśnie Karpiński.
Zgodnie z prawem marszałek Sejmu – na podstawie informacji z Państwowej Komisji Wyborczej – musi zawiadomić kolejnego kandydata z listy wyborczej do PE, że może zająć miejsce osoby, której mandat wygasł. Takie pismo do Karpińskiego zostało wysłane w ubiegłym tygodniu. Przyznał to nowy marszałek Sejmu Szymon Hołownia. – Podpisałem dokumenty informujące trzy osoby [oprócz Hetmana do polskiego parlamentu dostali się też europosłowie Zbigniew Kuźmiuk z PiS oraz Bartosz Arłukowicz z KO – przyp. red.] o pierwszeństwie przysługującym im w objęciu mandatu europarlamentarnego – powiedział Hołownia. I od razu dodał: – To jest normalna czynność urzędowa organu państwowego, to nie jest żadna polityka. Po prostu to trzeba zrobić.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.