DoRzeczy.pl: Poseł Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska przyznała, że jest autorką ustawy wiatrakowej. Dodała, że to ona, po „konsultacji z ekspertami”, zmieniła odległość wiatraków od zabudowań z 500 metrów do 300 metrów. Jak pan ocenie tę sprawę?
Marek Ast: Całą tę sprawę należy wyjaśnić i dobrze się jej przyjrzeć. Premier Mateusz Morawiecki wskazał, że przydałaby się tutaj komisja śledcza, ja zgadzam się z tym postulatem. Pojawiło się wiele niejasnych zapisów w tym projekcie, a to wszystko kompromituje panią poseł Hennig-Kloskę. Dobrze żeby się wytłumaczyła przed sejmową komisją.
Jakie jeszcze w projekcie znajdują się według pana kontrowersyjne rzeczy?
Choćby wpisanie OZE do użytku publicznego, bądź ułatwienia w uzyskaniu przepisów na postawienie wiatraków, choćby bez potrzeby odrolnienia. To wszystko sprawia, że czujemy niepokój i się oburzamy. Czekam na obrady sejmowej komisji, choć mam przeczucie, że większość sejmowa będzie chciała sprawę zamieść pod dywan.
Czy jednak powołanie komisji śledczej w sprawie jednej ustawy, to nie za dużo?
Nie. Projekt spowodował już w tej chwili wiele szkód. Pod pretekstem zamrożenia cen energii na pół roku, wprowadza się lobbystyczne rozwiązania w ustawie wiatrakowej. Jednocześnie jest pewna koincydencja zdarzeń, bo mamy uruchomienie funduszy z KPO. Widzimy problemy firmy Siemens, dlatego możemy pytać, czy projekt jest ustawiony przez Niemców? Mamy tu również zamrożenie cen energii w postaci finansowania tego przez koncern Orlen, co spowodowało spadek wartości spółki. Dlatego jak widać, jeden projekt bardzo wpłynął na polską gospodarkę.
Czytaj też:
Morawiecki apeluje ws. wakacji kredytowych. "Polski polityk musi służyć obywatelom"Czytaj też:
Afera wiatrakowa. Bortniczuk: Fatalny początek nowej większości
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.