Maciej Pieczyński: „Na Dudę już nie zagłosuję. Sprawa odwołania ministra Macierewicza jest oczywista. Andrzej Duda dopiął swego. Wyszantażował tę dymisję, a ja obiecałem, że w takiej sytuacji na niego nie zagłosuję. I tej obietnicy dotrzymam” – tak skomentował pan dymisję Macierewicza. Dlaczego nie obwinia pan Morawieckiego i Kaczyńskiego? Premier i prezes PiS nie mieli nic wspólnego z tą decyzją?
Tomasz Sakiewicz: Formalnie wniosek o dymisję Macierewicza musiał złożyć premier. Wiem jednak od ludzi z otoczenia Morawieckiego, że nie byli szczęśliwi z powodu tej decyzji. Po prostu premier musiał poświęcić Macierewicza, żeby ułożyć sobie współpracę z prezydentem. Dochodziły do mnie takie sygnały – nie wiem, na ile prawdziwe – że Andrzej Duda postawił Morawieckiemu i Kaczyńskiemu ultimatum. Do tego stopnia prezydent upierał się przy dymisji, że zagroził, iż nie podpisze żadnej nominacji ministerialnej, jeżeli Macierewicz pozostanie na stanowisku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.