Niemiecki tygodnik, twierdzi, że dotarł do nowych dokumentów, z których wynika że Kohl przekazywał nawet 200 marek rocznie na stowarzyszenie Samopomocy Byłych Członków Waffen-SS.
Organizacja "Hilfswerk Hausser” (nazywana tak na cześć generała Reichswehry i Waffen-SS Paula Haussera) zajmowała się udzielaniem pomocy SS-manom uwięzionych po procesach norymberskich. Im, w przeciwieństwie do żołnierzy Wermachtu, nie przysługiwały świadczenia emerytalne. Było to spowodowane faktem uznania Waffen-SS przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za organizację zbrodniczą. Stowarzyszenie walczyło więc o rehabilitację tych żołnierzy oraz przyznanie im prawa do świadczeń socjalnych i emerytalnych.
"Spiegel" twierdzi, że Kohl uważał Haussera za człowieka przyzwoitego, choć dowodzone przez niego jednostki miały na swoim koncie zbrodnie wojenne. Tygodnik pisze, że nawet będąc już kanclerzem Kohl okazywał wyrozumiałość dla Waffen-SS. "W 1985 roku wywołał skandal, gdy wraz z Ronaldem Reaganem odwiedził cmentarz wojskowy w Bitburgu, gdzie byli pochowani członkowie tej formacji" – pisze "Spiegel". Tygodnik twierdzi, że miało to na celu doprowadzenie do „denazyfikacji cmentarzy” poprzez wspólne wspominanie niemieckich i amerykańskich żołnierzy, którzy zginęli w II wojnie światowej.