Tym razem reżyserowi zabrakło oryginalnego pomysłu na język filmowy i otrzymaliśmy połączenie Teatru Telewizji z dość zgrzebnymi pomysłami na wykorzystanie green boxu. Film jest jednak ciekawy dlatego, że jest to kolejne dzieło Masłowskiej sprzed paru lat, które stanowi mimowolną kpinę z jej obecnych zaangażowań i aktywności.
Bo oto trzydziestoparoletnia pisarka doganiana jest przez diagnozy stawiane przez samą siebie kilka lat wcześniej. Ówczesne szyderstwa z artystów impotentów, żałośnie kolaborujących z systemem polityczno-medialnym, nagle odnosić się zaczynają do samej Masłowskiej, która odgrywa scenariusze przygotowane – zdawałoby się – dla słabszych jednostek. (…)
A teraz? Występuje z klipem promującym „Tęczę” na placu Zbawiciela, instalcję będącą przecież widomym gwałtem na estetyce miasta, dokonanym w znaczącym miejscu (kościół Zbawiciela już na początku komuny, przy projektowaniu nowej Marszałkowskiej, był elementem symbolicznego sporu). (…)
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.