Wszystko zaczęło się w roku 1952. Pewnego ranka, patrząc w Positano na plażę z balkonu hotelowego pokoju, Patricia Highsmith ujrzała idącego plażą samotnego mężczyznę. Był mocno wzburzony. Tak w jej wyobraźni narodził się Tom Ripley. Choć w innym wywiadzie mówiła: Dick Greenleaf. Sądzę, że myliła tropy celowo – wszak w jej słynnej powieści „Utalentowany pan Ripley” przychodzi czas, kiedy Ripley i Greenleaf to ta sama osoba. Wspomnijmy pokrótce intrygę: Ripley, drobny oszust szlifujący bruki Nowego Jorku, zostaje wynajęty przez magnata przemysłu stoczniowego, by pojechać do Włoch i namówić dziedzica fortuny Greenleafów do powrotu do domu. Zamiast wykonać zadanie, Ripley wkrada się w łaski Dickiego i przyjdzie czas, kiedy odbierze mu nie tylko pieniądze i życie, lecz także tożsamość. Powieść ukazała się w roku 1955 i należy do szczytowych oraz najpopularniejszych osiągnięć autorki „Słodkiej choroby” i „Nieznajomych z pociągu”. Amoralny Tom Ripley okazał się zaś postacią tak fascynującą czytelników i intrygującą dla samej pisarki, że powstały o nim jeszcze cztery powieści – cykl zwany „Ripleyadą”. Fascynował także filmowców – pierwsza kinowa adaptacja powstała we Francji. Film René Clémenta „W pełnym słońcu” („Plein Soleil”, 1960) był okazją, by w roli Ripleya zabłysnął Alain Delon, emanujący charyzmą jak nigdy. W najnowszej wersji – serialu Netflixa stworzonym przez Stevena Zailliana – głównego bohatera gra Andrew Scott.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.