Różowe tło, trzy sympatycznie wyglądające kobiety i koszulki z napisem „Aborcja jest OK”. Na górze napis, że jedna na trzy kobiety miała aborcję, więc wiele kobiet, które znamy, ją miało. Jeśli czegoś w tej – dość paskudnej – promocji aborcji zabrakło, to co najwyżej pluszowych szczypiec do rozgniatania główek dzieci w czasie aborcji albo ślicznego różowego ssaka do wysysania „zawartości macicy”. A potem była już afera. Od okładki „Wysokich Obcasów” odcinali się niemal wszyscy (poza najbardziej radykalnymi feministkami). Dominika Wielowieyska podkreślała, że „aborcja nie jest OK”, Hanna Lis wyrażała oburzenie i nawet portal NaTemat.pl uznał, że panie szkodzą sprawie. Od różowej okładeczki odcinały się także uczestniczki czarnych marszów i znane feministyczne działaczki. Po naszej, prawej stronie sceny medialno-politycznej przetoczyła się fala oburzenia i niemal każdy miał coś na ten temat do powiedzenia. Większość zgadzała się jednak co do jednego – że panie przegrzały, przesadziły i (tu wyraźne westchnienie ulgi) zaszkodziły własnej sprawie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.