DoRzeczy.pl: Pojawia się coraz więcej informacji dotyczących zwolnień grupowych w firmach i przedsiębiorstwach działających w Polsce. Jaka może być tego przyczyna?
Dr Artur Bartoszewicz: Niestety, coraz częściej mamy do czynienia z grupowymi zwolnieniami w przedsiębiorstwach i administracji publicznej. Następuje przemodelowanie gospodarki. Widać wyraźnie, że dla części przedsiębiorstw prowadzenie działalności gospodarczej w tych warunkach, które zostały wytworzone przede wszystkim przez implementację Zielonego Ładu, ale również poprzez zwiększone koszty energii, czy zaburzenia wynikające z trwającej za naszą granicą wojny jest zbyt trudna.
Myślę, że mamy dziś do czynienia z sytuacją, w której przez udawania w okresie pandemicznym i siłowym utrzymywaniu pracowników, czy korzystania przez firmy z mechanizmów wsparcia na utrzymanie zatrudnienia, przyszedł moment, w którym firmy chcą ten balast zdjąć. Rzeczywiście realizują to na potęgę. Co też jest ciekawe, wiąże się to z implementacją zmian technologicznych. Sztuczna inteligencja, robotyzacja, to odpowiedź, na którą gospodarka czekała, jednak ma to swoje konsekwencje. Około 40 proc. zawodów może zostać utraconych w wyniku wdrożenia sztucznej inteligencji do firm.
Czy wzrost płacy minimalnej może mieć znaczenie dla firm przy podejmowaniu decyzji o zwolnieniach grupowych?
Może być to czynnik kosztotwórczy na tyle istotny, że firmy mogą bać się i zaczną redukować te prostsze stanowiska bazujące na płacy minimalnej. Szuka się wówczas przestrzeni gospodarczych atrakcyjnych kosztowo. Polska była tak właśnie traktowana – jako przestrzeń kosztowo atrakcyjna. Zmieniliśmy się. Dziś warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce dla wielu koncernów stały się gorsze. Po pandemii firmy zachęcane są do powrotu do dawnych lokalizacji, prowadzone są zachęty, a my niestety będziemy ponosić tego koszty w wymiarze rynku pracy.
Czyli tu mogą najbardziej zyskać Chiny? Nawet w kontekście Zielonego Ładu i produkcji wszystkiego do i dla Europy.
Doszliśmy do absurdalnego momentu, w którym uznano, że będziemy dokonywać transformacji energetycznej kosztem własnej gospodarki. Kupujemy dziś wszystkie technologie z zagranicy. Proszę zwrócić uwagę, jak przez lata narracja mówiła o tym, że wzmacniamy gospodarkę rosyjską przez co mamy wojnę przy naszej granicy. Dziś działaniami UE wzmacniamy gospodarkę chińską. Chiny płacą pieniądzem publicznym na organizacje w Europie i USA, żeby budować presję społeczną na przyspieszenie transformacji. Dodatkowo wprowadzane działania będą podlegać recyklingowi. Zatem udajemy zieloną transformację sprowadzając do Europy de facto odpady, które w przyszłości będą niemożliwe do utylizacji. Dotknęło nas ideologiczne wariactwo, którego koszty poniosą wszyscy.
Czytaj też:
Zakaz jazdy autem w weekendy? Skrajny pomysł niemieckiego ministraCzytaj też:
Co z fabryką Michelin w Olsztynie?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.