Od pierwszych dni po wybuchu afery z Tomaszem Szmydtem PO uznała, że warto wykorzystać ją w kampanii do europarlamentu. Założenie było proste.
Ujawnienie się zdrajcy w Mińsku potwierdza tezę, że PiS to partia proputinowska. PiS odgryzał się wypominaniem: a to, że Szmydt przeszedł do obozu przeciwników reformy sądownictwa jako „skruszony”, a to, że sędzia był częstym gościem TVN.
Puentą tej kampanii było sejmowe wystąpienie Donalda Tuska w czwartek 9 maja. „Ponad 30 lat temu z tej mównicy, weteran polskiej polityki Leszek Moczulski rozczytał akronim PZPR jako »Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji«. Skrót partii Zjednoczonej Prawicy mógłby być dokładnie tak samo rozczytany. Gdyby dzisiaj był tutaj pan Moczulski, toby patrzył w tę stronę i mówił: »Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji«” – mówił z trybuny sejmowej. Padły przy tym bardzo mocne oskarżenia.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.