DoRzeczy.pl: Jak pan ocenia projekt CPK zaprezentowany przez koalicję rządzącą? CPK ma powstać, jednak pomysł i jego koncepcja zostały w znacznym stopniu ograniczone.
Kazimierz Smoliński: Ten projekt i pomysł nie podoba mi się i jest to delikatnie powiedziane. Projekt Kolei Dużych Prędkości zmienia się w koncepcję dyfuzyjno-polaryzacyjną, czyli powrotu do stylu rządów PO, gdzie wspiera się jedynie duże i swoje aglomeracje. Mamy wzrost zarobków bogatych, a zmniejszenie biednych, zatem rośnie polaryzacja, a potem, jak ci bogaci są na tyle bogaci, że nie są w stanie tego bogactwa wchłonąć, ono się rozlewa, jest dyfuzja. Kolej będzie tylko do dużych aglomeracji. Ma się skrócić czas dojazdu. Rozumiem, że każdy chce jechać szybko, jednak jeśli mówimy o zysku kilku, bądź kilkunastu minut, na co wydamy duże środki, to lepiej przeznaczyć pieniądze na to, żeby cała Polska mogła się rozwijać.
Mamy do tego wydłużony czas realizacji projektu. Co pan na to?
Może się okazać, że w ogólne tego nie będzie. Jeżeli wydłużamy czas, to inni nie śpią. Węgrzy też chcą budować wielki hub. Jeżeli szybciej powstanie w Budapeszcie, to ktoś może uznać, że w Polsce jest niepotrzebny. Wszystko to wygląda naprawdę źle.
Pierwotny projekt opierał się na trzech komponentach. Teraz ich nie będzie.
Tak. Opierał się na komponencie kolejowym, który po raz pierwszy w historii dawał szansę przełamać pozaborczy schemat naszych kolei. Nie mamy nowoczesnej kolei, która by łączyła Szczecin z Rzeszowem czy Białystok z Wrocławiem. Miał być do tego również komponent drogowy i bardzo ważny wojskowy. Wszystko na dziś legnie w gruzach. Widać, że ktoś na szybko chciał pokazać, że "coś robimy". Problem w tym, że Polska nie ma czasu na czekanie.
Czytaj też:
Prof. Zybertowicz odwołany przez premiera. "Tusk nie pozwala mi o sobie zapomnieć"Czytaj też:
W Sejmie padł projekt Lewicy. "Klub KO kazał swoim posłom tak głosować"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.