W tym roku może się to zmienić dzięki zmowie londyńskiej National Gallery, Rijksmuseum w Amsterdamie i berlińskiej Gemäldegalerie. Owe szacowne instytucje, działając wspólnie i w porozumieniu, zorganizowały wystawę arcydzieł Fransa Halsa. Historycy sztuki, twierdzący, że mistrz z Haarlemu "zdefiniował XVII stulecie", być może grzeszą przesadą, lecz z pewnością można go nazwać jednym z najlepszych portrecistów w dziejach Europy.
ROZWAŻNY I SPONTANICZNY
Powiedzieć o obrazach Halsa, że są realistyczne, to mało. Dwa wieki przed wynalezieniem fotografii twórca "Uśmiechniętego kawalera" potrafił zatrzymywać w kadrze ulotną chwilę. Gdyby odnalazły się jakieś szkic czy rysunek jego autorstwa, byłaby to sensacja. Wszystko bowiem wskazuje, że ten etap pracy pomijał. Nie zmuszał również modeli do wielogodzinnego pozowania. Malował alla prima, nakładając grube warstwy farby. Z ewentualnymi poprawkami musiał zdążyć, zanim płótno wyschło. Przed impresjonistami niewielu miało czelność tworzyć w taki sposób.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.