Most na rzece Ibar

Dodano: 
W styczniu z Belgradu do Mitrowicy pojechał pociąg z napisami w wielu językach, głoszącymi: „Kosowo jest serbskie”
W styczniu z Belgradu do Mitrowicy pojechał pociąg z napisami w wielu językach, głoszącymi: „Kosowo jest serbskie” Źródło: fot. Darko Vojinovic/AP Photo/East New s
Dominika Ćosić | Mniej więcej dwa razy rocznie media obiega informacja, że na Bałkanach lada chwila wybuchnie nowy konflikt zbrojny. Najczęściej chodzi o Kosowo, największy punkt zapalny. Teraz znowu skrzy na linii Belgrad – Prisztina i chodzi o kontrowersyjny most na rzece Ibar. Zmieniło się jednak podejście aktorów zewnętrznych, zwłaszcza USA i Unii Europejskiej. O ile 25 lat temu to USA patronowały Kosowu i parły do nalotów NATO na Serbię, o tyle teraz otwieranie kolejnego frontu nie jest Ameryce na rękę. Również Komisja Europejska apeluje do polityków z Kosowa: nie prowokujcie Serbów, bo nałożymy na was sankcje.

W marcu minęło 25 lat od rozpoczęcia nalotów NATO na Serbię. Dokładnie 24 marca 1999 r. z włoskiej bazy Aviano wyleciały pierwsze samoloty. Celem było wymuszenie na Serbach zaprzestania czystek etnicznych w Kosowie, a pośrednio obalenie Slobodana Miloševicia. Regularne wręcz bitwy między serbską policją i wojskiem a Wyzwoleńczą Armią Kosowa trwały co najmniej od 1998 r. Obie strony oskarżały się o okrucieństwo i pacyfikację przeciwników. Obie także mówiły o swoim prawie do Kosowa. Historycznie Kosowo było kolebką serbskiej państwowości, stąd wywodziła się pierwsza serbska dynastia królewska – Nemanjiciów. Tu powstała serbska Cerkiew autokefaliczna. Tu w średniowieczu budowano klasztory prawosławne, w których grzebano serbskich królów. Tu wreszcie, w 1389 r., rozegrała się bitwa na Kosowym Polu, która była początkiem końca Serbii i początkiem tureckiej ekspansji. Z formalnego punktu widzenia bitwa nie została rozstrzygnięta, bo zginęli obaj władcy: serbski książę Larar i sułtan turecki Murad I. Wraz ze śmiercią księcia Lazara rozpadła się jednak koalicja chrześcijańska i Turkom było łatwiej podbijać i Serbię, i Bałkany.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także