Dramat Kariusa rozpoczął się w 51. minucie spotkania. Bramkarz wyrzucił piłkę tak niefortunnie, że nabiegający zawodnik Realu Karim Benzema wystawił tylko nogę i nabita futbolówka wpadła do bramki. Drugi błąd golkipera angielskiej drużyny popełnił podczas strzału Garetha Bale'a.
Po zakończeniu spotkania Karius położył się na murawie i zaczął płakać. Później podniósł się i podszedł pod trybunę kibiców Liverpoolu, wyciągając ręce w geście przeprosin. Fani "The Reds" zareagowali brawami.
Nie wszyscy kibice jednak wykazali się takim zrozumieniem. Fani zaczęli obrażać Kariusa w mediach społecznościowych, obwiniając go za przegraną swojej drużyny. Nie byłoby to aż takie niezwykłe, gdyby nie fakt, że bramkarz zaczął otrzymywać pogróżki.
Śmiercią grożono jednak nie tylko piłkarzowi, ale nawet jego rodzinie. – Traktujemy groźby publikowane w Internecie bardzo poważnie. Zapewniamy, że zostaną przeanalizowane – zapewnił jeden z policjantów w rozmowie z BBC.
Czytaj też:
Finał Ligi Mistrzów. Zapłakany bramkarz Liverpoolu przeprasza