Poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta miał uwieść młodą kobietę poznaną podczas 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej, obiecać jej ślub i rodzinę, po czym niemal bez słowa porzucić – tak przynajmniej twierdzi "Fakt". Tabloid powoływał się na rozmowę z rzekomo uwiedzioną przez posła kobietą, która przekonywała, że miał jej składać różnego rodzaju obietnice, łącznie z tą że rozwiedzie się z żoną i że to z nią założy rodzinę. W pewnym momencie miał jej nawet proponować pracę w PKN Orlen. Według doniesień tabloidu, kobieta miała odwiedzać go w jego pokoju w hotelu poselskim. Dziennikarze załączyli do artykułu screeny z domniemanych prywatnych korespondencji posła na jednym z portali społecznościowych.
Czytaj też:
"Obiecał kochance ślub i dzieci, a później ją porzucił". "Fakt" o romansie znanego posła PiS
Jeszcze przed publikacją "Faktu" dziennikarze rozmawiali z pomówionym posłem. Dziś ta rozmowa została opublikowana. Stanisław Pięta przyznał, że zna "panią Joannę". Przyznał również, że spotykał się z nią w zeszłym roku. Polityk nie chciał jednak powiedzieć, czy kobieta pomagała mu w pracy przy komisji śledczej ds. afery Amber Gold. – Rozmawialiśmy, ale to wszystko, co mogę powiedzieć – odparł.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości podkreśla, że relacje z tą kobietą nie wychodziły poza "kwestie służbowo-organizacyjno-polityczne". Twierdzenia, że obiecał jej zostawić dla niej żonę i dziecko, nazwał z kolei "bujdą". Pięta zapytany został, czy kobieta kiedykolwiek nocowała w jego pokoju w hotelu poselskim. Najpierw tłumaczył, że było to podczas prac nad jakąś manifestacją, później zaś dodał: "Mogła być kiedyś zaproszona przeze mnie, ale na pewno nie można było tego ująć w ten sposób".
W wywiadzie padło również pytanie o kwestię obietnicy załatwienia pracy w Orlenie. – Chodziło o inną spółkę. Ale nie wykraczało to poza normalną procedurę, którą musi przejść każdy człowiek szukający pracy – zapewnił.
– W żaden sposób tych relacji, które mieliśmy, nie można w ten sposób określać. To była znajomość o charakterze przyjacielskim – jak sądziłem. (...) Ale próba uszycia jakiejś historii na podstawie tych kontaktów to jest po prostu dla mnie szokujące – mówił Pięta. Na pytanie, czy nie ma sobie nic do zarzucenia w związku z tą znajomością, poseł PiS odpowiedział: "Być może przesadziłem z troską i dobrocią".
Przypomnijmy, że Stanisław Pięta zapowiedział, że dziś wyda ws. oskarżeń zamieszczonych w "Fakcie" oświadczenie.
Czytaj też:
"Tym też rządu nie obalicie...". Pawłowicz o doniesieniach dot. posła Pięty