Minęło z niewielką górą zaledwie pół wieku od wielkiej liturgicznej rewolucji papieża Pawła VI. Przyjęto ją, jak wiemy, różnie: progresywni eksperci i intelektualiści nie kryli zachwytu, widząc, jak plastyczna stała się teraz Msza Święta – jak plastelina w rękach rozwydrzonych konstruktorów nowego świata. Znaczna część wiernych nie podzielała tego entuzjazmu. Odejście od łaciny, odwrócenie się kapłana tyłem do tabernakulum, niszczenie starych ołtarzy i zastępowanie ich stołami, ogólna atmosfera fermentu… Musiało upłynąć niemało czasu, zanim liturgiczna reforma została zaakceptowana. Krytyka nigdy nie ustała – nie tylko za sprawą żywotnych ośrodków oporu, takich jak Bractwo Kapłańskie św. Piusa X oraz kilka innych instytutów dedykowanych dawnej liturgii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.