Legendarny bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl ostro skrytykował Polaków za mecz z Senegalem. Wskazał na największe błędy Adama Nawałki, które doprowadziły do kompromitującej porażki z Senegalem. Zdaniem Jana Tomaszewskiego powodem były m. in. eksperymenty ze składem i ustawieniem zespołu.
– Za dużo było dylematów przed meczem. Jak ja słyszałem, że do końca nie wiadomo było tego, czy bronić będzie Szczęsny, czy Fabiański, to dla mnie to jest kuriozum. Przecież wiadomo było przed mundialem, że jeżeli Neuer wyleczy kontuzję, to zagra w bramce Niemiec. Ja uważam, od początku zgrupowania kadry pierwszy bramkarz musi być wyznaczony. Po to, by skupił się na meczu, a nie na rywalizacji z drugim. To jak z przysłowiem – matka jest jedna. Dwóch na raz bramkarzy nie można przecież wystawić – oburza się były bramkarz reprezentacji.
Tomaszewski: Cionek jest elektryczny, czyli chaotyczny
W rozmowie z DoRzeczy.pl bardzo krytycznie ocenił też wystawienie Thiago Cionka, strzelca samobójczej bramki. – Wiadomo było, że w meczu nie zagra Kamil Glik. I dziennikarze informowali, że jest dylemat kto go zastąpi – Thiago Cionek, czy Jan Bednarek. A przecież Bednarek grał w dwóch meczach towarzyskich zastępując Glika. Zyskał uznanie zawodników, kibiców. W studiu TVP przed meczem było nas ośmiu gości – Jerzy Engel, Włodzimierz Lubański, Michał Listkiewicz, Paweł Janas, Jerzy Dudek, Jacek Krzynówek, Adrian Mierzejewski i ja. I przed meczem, gdy nie znaliśmy jeszcze składu, pytani przez Przemysława Babiarza o to, kto powinien zastąpić Glika i zagrać obok Pazdana jak jeden mąż wszyscy odpowiedzieliśmy, że Jan Bednarek. I nie rozumiem, na jakiej podstawie zagrał ten – przepraszam za określenie – elektryczny Thiago Cionek. On jest elektryczny, czyli chaotyczny – mówi Tomaszewski.
Jak zaznacza, wybór Bednarka byłby znacznie lepszym rozwiązaniem. – Oglądałem mecze Bednarka. Krzyczał, ustawiał, starał się wcielić w rolę Glika. Cionek jest niemową. Jego wystawienie to był pierwszy poważny błąd – tłumaczy były bramkarz.
Kolejnym problemem, według Tomaszewskiego była sprawa obsadzenia linii pomocy. – Media cały czas informowały, że obok Krychowiaka zagra albo Karol Linetty, albo Jacek Góralski. Był spór, który spisze się lepiej. Okazało się, że nie zagra żaden z nich. I to był sabotaż! Ponieważ wszystkie drużyny na świecie grają dwoma defensywnymi pomocnikami po to, by utrzymać równowagę między atakiem a obroną. Tu równowaga ta została zachwiana – mówi rozmówca portalu DoRzeczy.pl.
Czytaj też:
"I nastał koniec na samym początku". Memy po meczu Polski, internauci nie zawiedli
"Myśmy przegrali z kelnerami"
Zdaniem Tomaszewskiego mając Grosickiego, Rybusa, Piszczka, Błaszczykowskiego, polski zespół atakował zawsze skrzydłami, nie środkiem, tak większość piłek trafiało do Lewandowskiego. Polacy mogli tak grać mając zabezpieczony środek pola. W meczu z Senegalem zamiast Krychowiaka zagrał Piotr Zieliński, który – według byłego bramkarza reprezentacji – nie ma pojęcia o defensywie. Jan Tomaszewski skrytykował też dobór zawodników mających dawać wsparcie Robertowi Lewandowskiemu.
– Robiliście jako dziennikarze taki plebiscyt – kto wystąpi za Lewym – Milik, czy Zieliński. I co? Wystąpiło dwóch – tłumaczy były bramkarz. Jego zdaniem powyższe błędy doprowadziły do najgorszego meczu Adama Nawałki jako selekcjonera reprezentacji Polski. – Ja rozumiem, gdybyśmy przegrali z drużyną mocną. Ale myśmy przegrali z kelnerami! Strzeliliśmy trzy bramki, przegraliśmy 2:1 – mówi Jan Tomaszewski. Jego zdaniem wszystko da się jeszcze w mundialu uratować.
– Ja uważam że piłkarze dziś powinni mieć najkrótszą odprawę, bo każdy wie, co zawalił, co było źle. Nawet Łukasz Piszczek przyznał, że zagrał swój najgorszy mecz w kadrze. Za to już dziś Nawałka powinien wyznaczyć jedenastkę, która zagra z Kolumbią. Zawodnicy muszą przespać się, wiedzieć, jak zagrać w następnym meczu. Oni muszą się przygotować do następnego meczu. Jeszcze wszystko jest do odrobienia – mówi Jan Tomaszewski.
W rozmowie z DoRzeczy.pl nie zgadza się z opinią, by presja na wynik i podgrzewanie atmosfery źle wpłynęło na grę reprezentacji. – Jak słyszę, że była presja i za bardzo dmuchany balonik, to teraz uważam, że musi być jeszcze większa presja. Nie zgadzam się z Adamem, który mówi, że interesuje nas następny mecz. Nie. Celem są dwa mecze, które musimy wygrać, jeśli chcemy zachować twarz i dobre wrażenie z eliminacji i mistrzostw Europy – mówi Tomaszewski.
Zdaniem byłego bramkarza Polska ma wciąż bardzo duże szanse na awans do 1/8 finału mundialu. – Jestem na 99 proc. przekonany, że to się uda. Przegraliśmy na własne życzenie, ale moim zdaniem zawodnicy nie byli przygotowani. Bo przed Senegalem w ostatniej chwili dowiedzieli się, kto gra. Graliśmy niby ofensywnie, ale Zieliński był stójkowym, nie zagrał żadnej prostopadłej piłki – tłumaczy.
Zdaniem Jana Tomaszewskiego jeśli Kamil Glik będzie chciał zagrać, powinien zostać w spotkaniu z Kolumbią wystawiony, nawet jeśli zdaniem lekarzy nie jest jeszcze w pełni gotowy do gry. – Ja bym się Kamila zapytał, czy jest w stanie wyjść na boisko. Nawet jeśli jest zdaniem lekarzy gotowy na 50 proc., powinien zagrać. Bo to on jest tym dowódcą, „ministrem obrony narodowej”. Jeśli czuć się będzie na siłach – należy go wystawić – podsumowuje Jan Tomaszewski.
Czytaj też:
Porażce winny Lewandowski? „Myślał o transferze, nie reprezentacji”
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.