Po wyborach prezydenckich do Sądu Najwyższego napłynęło ok. 54 tysięcy protestów wyborczych. Jak poinformował I prezes SN prof. Małgorzata Manowska, dużą część stanowiły tzw. giertychówki. Są to protesty wysyłane po zachęcie posła KO mec. Romana Giertycha, który udostępnił w sieci wzór takiego dokumentu. Problem jednak w tym, że wiele z nich nie spełnia wymogów formalnych. Manowska wskazała np., że w niektórych, wysyłający je obywatele, zamiast wpisać własny numer pesel, wpisali numer Giertycha.
Teraz Sąd pokazał skany niektórych protestów, które nie są de facto protestami wyborczymi, ponieważ nie złożono ich w formie wymaganej prawnie. To na przykład przeklejona w mailu treść informacji ze strony internetowej Romana Giertycha lub po prostu treść: "Protest wyborczy przeciw wybraniu prezydenta w dniu 01.06.2025 roku".
We wtorek 1 lipca Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych odbędzie posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów. Posiedzenie rozpocznie się o godz. 13.
Wymogi formalne
Protest wyborczy przeciwko wyborowi Prezydenta Rzeczypospolitej należało wnieść na piśmie do Sądu Najwyższego. Można to było zrobić listownie lub bezpośrednio w budynku sądu. Protestu nie można było jednak przesłać e-mailem czy przez platformę ePUAP.
"Protest musi zawierać konkretnie sformułowane zarzuty i dowody na ich poparcie. Poza tym musi spełniać wymogi formalne: oznaczenie sądu, oznaczenie strony wnoszącej pismo (imię i nazwisko) wraz z danymi adresowymi i PESEL, oznaczenie pełnomocnika – jeżeli został ustawiony; oznaczenie rodzaju pisma (tytuł), informację, o co wnosimy, zarzuty wraz z dowodami, własnoręczny podpis skarżącego lub pełnomocnika, wymienienie załączników" – opisywał "Dziennik Gazeta Prawna".
Czytaj też:
Prokuratorzy wkroczyli do Sądu Najwyższego. Domagają się wydania akt spraw protestówCzytaj też:
Prezydent ostro o Bodnarze: Coś niedobrego dzieje się z głową ministra
