EDYTA HOŁDYŃSKA: Pod hasłem „dobra zmiana” politycy Prawa i Sprawiedliwości zabierają się za reglamentowanie takich dziedzin, które nie były wcześniej dotykane. Obok obowiązkowych kart rowerowych jest to m.in. podatek od sieci handlowych. Jak ocenia pan ostatnie sposoby na jego wprowadzenie?
CEZARY KAŹMIERCZAK: Jeśli chodzi o ten podatek, to handel padł niestety ofiarą masowego niepłacenia CIT w Polsce. Jest to rzeczywisty problem. Jednak CIT w Polsce nie płaci nikt albo tylko ten, kto chce. W ciągu ostatniej dekady obroty firm w Polsce wzrosły o 70 proc., a podatek CIT spadł z 34 do 28 mld zł. To jest sytuacja paranoidalna. Zachodnie firmy w stosunku do obrotu płacą w Polsce podatek w wysokości 0,6 proc., a polskie – 3,8 proc. PiS skupił się na tym, by opodatkować handel. Ja jestem wielkim zwolennikiem podatku obrotowego, propaguję go od lat. Nasi eksperci wiedzą już o nim wszystko. On działa dobrze w jednym przypadku – wtedy, kiedy jest niski, bo nie opłaca się go obchodzić.
Stawka, którą proponuje rząd, jest do przełknięcia?
Już nikt nie wie, co dokładnie proponuje PiS. Chyba się już wszyscy w tym pogubili. Nie wiadomo, jaka jest obecnie obowiązująca wersja tej ustawy. Pokazano ją kilka razy, a potem wycofywano. Zatrzymałem się na tym, że miałaby obowiązywać stawka 0,9 proc. od obrotu powyżej 200 mln zł, a potem miała być progresja. Jednak pamiętam też pierwsze, bzdurne propozycje, by ta stawka była wyższa w weekendy. Tego szaleństwa na szczęście już się nie proponuje. To powinien być niski, powszechny podatek dotyczący wszystkich, nie tylko handlu. Do tego ten podatek nie powinien funkcjonować obok podatku CIT, tylko zamiast niego. CIT należy zlikwidować, bo to podatek głupi i nieefektywny. Kiedy wprowadzimy drugi podatek obok już obowiązującego, to jak poczują się te firmy, które do tej pory uczciwie płaciły podatki? Rzeczpospolita potraktuje ich jak frajerów, jeśli dołoży kolejny. (...)
Czy plan Morawieckiego jest dobrą receptą na bolączki polskiej gospodarki?
CEZARY KAŹMIERCZAK: Wicepremier jest o tyle dobrym przykładem, że widać, iż jemu się zwyczajnie chce działać. Części ministrów się już nie chce. Ja widzę dokładnie to, czego się bałem. Część rządu zaczyna się w sobie zakochiwać. Jak się tak przeglądają w swoich lusterkach, to wydaje im się, że są tacy wspaniali i piękni, że ludzie nie będą zwracać uwagi na to, czy skróciła się kolejka do lekarza, czy mają lepsze świadczenia, czy polepszyła im się jakość życia. Uważają, że ludzie będą na nich głosować, bo Iksińscy są lepsi od Kowalskich. I że już niczego nie muszą robić. To jest to samo, co się stało z Platformą.
FOT. TOMASZ RADZIK/SE/EAST NEWS