Dziennik pisze, że dokument ma charakter zobowiązującej umowy, choć nie jest w nim określona kwota honorarium. "To przeczy związanemu z taśmami Kaczyńskiego przekazowi obozu władzy, że prezes PiS 'chętnie zapłaci' Austriakowi, ale nie ma umowy, faktur, rachunków" – czytamy w "Wyborczej".
Pełnomocnictwo jest datowane na 6 czerwca 2017 r. W imieniu spółki Srebrna mieli je podpisać prezes Małgorzata Kujda, Janina Goss i Jacek Cieślikowski. "GW" pisze, że dzień wcześniej Gerald Birgfellner spotkał się z ludźmi Srebrnej i Jarosławem Kaczyńskim.
Według gazety austriacki biznesmen dostał upoważnienie m.in. "do reprezentowania spółki 'przy umowach najmu lub dzierżawy nieruchomości' oraz podpisywania 'wszelkich umów związanych z realizacją inwestycji polegającej na budowie wysokiego budynku biurowego z częścią hotelową, biurową, mieszkalną i parkingiem podziemnym'".
Dwie wieże
Zgodnie z pełnomocnictwem Birgfellner – jak czytamy w "Wyborczej" – mógł też reprezentować Srebrną przed "organami administracji publicznej i innymi instytucjami państwowymi lub samorządowymi". Upoważnienie miało obejmować również rozmowy z bankami.
"Mając je w ręku, Birgfellner podpisywał umowy z podwykonawcami, zlecał prace prawnikom i architektom. Kupił dwie spółki Nuneaton specjalnie do prowadzenia projektu" – informuje "Gazeta Wyborcza".
Przypomnijmy, że Austriak Gerald Birgfellner, zięć Jana Marii Tomaszewskiego – kuzyna prezesa PiS, pracował przy inwestycji dotyczącej budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Kiedy Jarosław Kaczyński zdecydował o wstrzymaniu projektu, biznesmen zaczął domagać się zapłaty za wykonane już prace. Lider PiS odmówił i zaproponował mu dochodzenie swoich praw sądzie. Prawnicy Birgfellnera, Roman Giertych i Jacek Dubois, złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kaczyńskiego.
Czytaj też:
"Nie pamiętam w tej chwili". Adwokat Birgfellnera kontra dziennikarz