Zatrute dary z Moskwy
  • Paweł LisickiAutor:Paweł Lisicki

Zatrute dary z Moskwy

Dodano: 
Europoseł Grzegorz Braun
Europoseł Grzegorz Braun Źródło: PAP / Rafał Guz
Grzegorz Braun ma rzadką zdolność wkładania kija w mrowisko. Występuje często bardziej w roli prowokatora, któremu udaje się wywołać potrzebną dyskusję, niż po prostu polityka.

On pierwszy konsekwentnie wskazywał na absurdy polityki covidowej, podobnie to on rzucił hasło o zagrażającej Polsce ukrainizacji, a także konsekwentnie wskazywał na niedającą się usprawiedliwić formę działań Izraela. A jednak jego ostatni wpis, z którego wynika, że polscy państwowcy mieliby na poważnie (w domyśle: z aprobatą) rozważać plany rozbioru zachodniej części Ukrainy, uważam za strzał kulą w płot. I to nie z powodów sentymentalnych, uczuciowych, ale właśnie państwowych. To, co europoseł Konfederacji nazwał pomysłem „godnym uwagi”, jest bowiem rozważaniem jałowym i dla polskiego państwa, dla jego racji stanu, szkodliwym.

Oczywiście cała dyskusja ma sens, pod warunkiem że polską politykę zagraniczną prowadzą elity zdolne do działań suwerennościowych, a więc wynikających z tego, czym jest polski interes narodowy, a nie, jak to wydaje się obecnie, różne koterie klienckie, wiszące na zmianę u klamki a to Waszyngtonu, a to Brukseli. Otóż właśnie z punktu widzenia polskiej suwerenności projekt (jeśli jest to faktycznie projekt Rosji, a nie gra służb wywiadowczych) podziału Ukrainy na trzy strefy – jedną po prostu włączoną do Rosji, drugą jej podporządkowaną, a trzecią, zachodnią, do podziału między ewentualnych chętnych, Polskę, Węgry czy Rumunię – jest całkowicie niegodny uwagi. Jest tak z co najmniej czterech powodów.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także